Dzień 9
Etap 8
21 maja 2016, sobota
Perivolia (Περιβόλια) - Chania (Χανιά)
THE JEZABELS - "COME ALIVE"
(Perivolia - Rethymno - Episkopi - Georgioupoli - Vamos - Souda - Chania)
81,9 km
(łącznie 663,2 km)
czas jazdy 5:30 h
czas dzienny 8:45 h
wyjazd godzina 9:05
dojazd godzina 17:50
średnia prędkość 14,9 km/h
prędkość max ? km/h
przewyższenie 1.148 m
wysokość max 261 m n.p.m.
wysokość min 0 m n.p.m.
podjazd max ? %
zjazd max ? %
temperatura max 30*c
temperatura rano 18*c
W nocy szalało chyba tornado. Kiedy wstałem o pierwszej pozabierać do namiotu przeprane ciuchy, wokół fruwały ubrania innych, a namioty falowały jak żagle w sztormie. Jednak moja Atacama robi robotę, bo solidnie naciągnięta ani drgała.
Na odjezdnem w Rethymnonie kupuję na drogę fantastyczne nadziewane bułeczki, coś jak u nas kapuśniaczki, tyle że z fetą, miętą, grzybami, ziołami, pomidorami itd. Pyszota.
Nocna nawałnica stała się zapowiedzią dzisiejszej mordęgi, bo jak na złość, wiatr wieje dziś od strony zachodniej. "Huragan". Wieje tak silnie, że rower, mimo swojej wagi i stabilności, chwieje się na boki, a momentami prawie staje w miejscu. Po drodze oczywiście nadal wspinaczki górskie, jak sądzę (bo nie działa dzisiaj alimetr i licznik) gdzieś na 300 m n.p.m.
Niezwykłe jezioro Kournas wyłania się mniej więcej w połowie trasy. To co prawda jedyne słodkowodne i naturalne jezioro na Krecie, ale sprawia absolutnie niesamowite wrażenie swoim błękitem, przejrzystością, falowaniem i odbiciem dzikich gór w tafli. W jeziorze można się kąpać, amatorów nie brakuje, choć woda lodowata jak górski potok. Można też wypożyczać sprzęt wodny.
Poza jeziorem właściwie generalnie nie ma w tym regionie (zatoka Almyros Bay) już niczego ciekawego. Komercyjna turystyka, turystyka i jeszcze raz turystyka. Plaże, butiki z kiczowatymi pamiątkami i tawerny z podrabianą kuchnią grecką. Teren ponownie zrobił się wypłaszczony, ucichł też wiatr. Nadrabiam kilometry zmierzając w stronę mojego celu, miejsca gdzie zamknę pętlę wokół Krety, czyli Chanii.
Odnajduję kamping przy kościółku Apostoli i plaży o tej samej nazwie. To już koniec drałowania. Jutro deserek, czyli spacerek po klimaciarskiej starej Chanii, a pojutrze zakupy do Polski i pakowanie sprzętu do samolotu.
WIEJE STRASZNIE, JEST MGLIŚCIE I POCHMURNO - ALE JAKIE CUDOWNE PEJZAŻE
JEZIORO KOURNAS
GEORGIOUPOLI. PRZYSTAŃ
MIASTECZKO KALYVES I ZATOKA KALYVIA
ZATOKA SOUDA
A TO JUŻ MOJA MIEJSCÓWKA W CHANII
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz