Dzień 8
Etap 7
20 maj 2016, piątek
Kouroutes (Κουρούτες) - Perivolia (Περιβόλια)
ROME - "TO DIE AMONG STRANGERS"
(Kouroutes - Fourfouras - Amari - Apostoli - Myrthios - Armeni - Rethymno - Perivolia)
74,3 km
(łącznie 581,3 km)
czas jazdy 6:00 h
czas dzienny 9:30 h
wyjazd godzina 7:20
dojazd godzina 16:50
średnia prędkość 12,4 km/h
prędkość max 69 km/h
przewyższenie 1.161 m
wysokość max 612 m n.p.m.
wysokość min 0 m n.p.m.
podjazd max 16 %
zjazd max 11 %
temperatura max 33*c
temperatura rano 18*c
Noc była bardzo ciepła. A może tak mi się tylko zdawało. Budziłem się co chwilę, mając wrażenie, że w ogóle nie zasnąłem. Przed szóstą ostatecznie wybudzają mnie wypełzające na pastwisko owce, ich beczenie i kołatanie dzwonków. Żwawo się pakuję i ruszam w głąb doliny Amari.
Po dziesiątej, kiedy już są pootwierane sklepy (na Krecie właśnie o tej porze dopiero), zaopatruję się w śniadanie, które pochłaniam tuż za wsią - sardynki, kawał lokalnego dojrzewającego żółtego sera, pomidor, bagietka i soczyste jabłko plus lemoniada.
W dolinie Amari co prawda rozciągają się wspaniałe pejzaże gór Psiloritis i szczytu Ida, ale te podjazdy... 16-procentówek jest opór, a nawet 10-procentówki są całkowitą normą. Rozumiem w tym momencie Kreteńczyków, że nie posiadają rowerów;)
W końcu po mordędze górskiej docieram do północnego wybrzeża, które w tej części wyspy jest płaskie jak stół. To Rethymno. Trafnie ktoś określił to miasto Przepiękna Perła w Ohydnej Muszli. Rzeczywiście, przedmieścia to zbiorowisko niegustownych betonowych budynków. Ale samo centrum, jego portowe zaułki, stare tureckie domy, minarety... Klimat jest! Wędrowanie labiryntem wąskich alejek i zakamarków to prawdziwa frajda. W jednej z licznych małych knajpek zamawiam horíatki i klapódi w sosie saganaki. Pierwsze to sałatka grecka, drugie to ośmiornica, a sos saganaki jest tak pyszny, że można go jeść samego łyżką. Do tego stopka rakí.
Nocleg na nieco obskurnym kampingu na przedmieściach Rethymno.
Po dziesiątej, kiedy już są pootwierane sklepy (na Krecie właśnie o tej porze dopiero), zaopatruję się w śniadanie, które pochłaniam tuż za wsią - sardynki, kawał lokalnego dojrzewającego żółtego sera, pomidor, bagietka i soczyste jabłko plus lemoniada.
W dolinie Amari co prawda rozciągają się wspaniałe pejzaże gór Psiloritis i szczytu Ida, ale te podjazdy... 16-procentówek jest opór, a nawet 10-procentówki są całkowitą normą. Rozumiem w tym momencie Kreteńczyków, że nie posiadają rowerów;)
W końcu po mordędze górskiej docieram do północnego wybrzeża, które w tej części wyspy jest płaskie jak stół. To Rethymno. Trafnie ktoś określił to miasto Przepiękna Perła w Ohydnej Muszli. Rzeczywiście, przedmieścia to zbiorowisko niegustownych betonowych budynków. Ale samo centrum, jego portowe zaułki, stare tureckie domy, minarety... Klimat jest! Wędrowanie labiryntem wąskich alejek i zakamarków to prawdziwa frajda. W jednej z licznych małych knajpek zamawiam horíatki i klapódi w sosie saganaki. Pierwsze to sałatka grecka, drugie to ośmiornica, a sos saganaki jest tak pyszny, że można go jeść samego łyżką. Do tego stopka rakí.
Nocleg na nieco obskurnym kampingu na przedmieściach Rethymno.
PONOWNIE WYŁANIA SIĘ PÓŁNOCNE WYBRZEŻE
I JESZCZE DOLINA AMARI
JEZIORO ZAPOROWE AMARI
PANORAMA PRZEDMIEŚCIA RETHYMNO
RETHYMNO
NA DRUGIM PLANIE FORTEZZA - NAJWIĘKSZA WENECKA FORTECA NA ŚWIECIE.
RETHYMNO
STARE MIASTO, A W CENTRALNEJ CZĘŚCI KOŚCIÓŁ FOUR MARTYRS.
RETHYMNO
PRZYSTAŃ.
ULICZKI RETHYMNONU
RETHYMNO
FORTEZZA Z INNEJ PERSPEKTYWY.
W TLE STRZELISTY MINARET MECZETU NARANDZES
RETHYMNO
SOFOKI VENIZELOU - NADMORSKA PROMENADA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz