PIERWSZA WYPRAWA Z SYNEM 🏃🏃 KIERUNEK ➽ CZECHY i RZEKA BÓBR 🚀💦
Dzień 1
8 sierpnia 2020, sobota
Lubin - Przedwojów
WHITE DOOR - "THE GREAT AWAKENING"
"Nadeszła pora by ruszyć dalej,
Zobaczyłem otwarte drzwi
I powoli wyszedłem na zewnątrz,
Poczułem wiatr i deszcz
I pojąłem, że żyję…"
(Lubin - Legnica - Jawor - Rogoźnica - Sady Górne - Kamienna Góra - Przedwojów)
105,9 km
start godzina 8:20
meta godzina 17:00
czas jazdy optymalny 6:47 h
czas etapu 8:40 h
średnia prędkość 15,6 km/h
prędkość max 46,25 km/h
suma podjazdów 798 m
wysokość max 512 m n.p.m.
wysokość min 95 m n.p.m.
wysokość start/meta 144/502 m n.p.m.
różnica wysokości 417 m
podjazd max 8%
zjazd max 5%
temperatura rano 25*C
temperatura min 25*C
temperatura max 36*C!
Takiej wyprawy jeszcze nie robiłem, a mój synek już od dawna się dopytywał: "tatuś, kiedy jedziemy na wyprawę?". No to jedziemy. Czteroletni Piotruś i Blaru. I to nie na dziecinną wyprawę, a taką prawdziwą, dorosłą.
Oj naszukaliśmy się przyczepki, naszukali. Cały internet oczytaliśmy z Moniką. Jedna jedyna wypożyczalnia w promieniu stu kilometrów (we Wrocławiu) zbankrutowała w międzyczasie z powodu pandemii. No ale okazało się szczęśliwie, że jest jeszcze jedna - również we Wrocku - Velokids. Poleciła ją w rozmowie telefonicznej, co ciekawe, pani z tej zbankrutowanej, za co wielkie dzięki. Więc wypożyczyliśmy sobie za niewielkie pieniądze na dziesięć dni przepiękną, nieużywaną, jeszcze pachnącą nowością przyczepkę Crooser. Coś wspaniałego.
A jaki plan wyprawy? Na początek pojedziemy do Czech - mam nadzieję, że otwarto już granice - do źródła rzeki Bóbr. Następnie wzdłuż jego brzegu-biegu tak daleko jak się da, a najlepiej aż do ujścia w Krośnie Odrzańskim. Ile damy radę i ile nam się zechce. Dlaczego akurat Bóbr? A choćby dlatego, że rzeka ta przebiega bardzo malowniczo przez piękne dolnośląskie okolice, miejsca często niedoceniane, jest stosunkowo długa (tak na kilka dni pokonywania) i leży nie tak daleko domu, żeby nie było można dość szybko się w nim znaleźć w razie nieprzewidzianych kłopotów. Ponoć też wzdłuż nurtu, na znacznych odcinkach, biegnie droga rowerowa, najwygodniejsza do podróżowania z przyczepką.
NOC PRZED WYJAZDEM
To nasz pokój stołowy, tu jest najwięcej miejsca. Rzeczy już uszykowane. Oczywiście w trasę zabieramy wszystko to, co na wyprawę brałem do tej pory - namiot, kalimaty, śpiwory, narzędzia i rzecz jasna kuchenkę z całym właściwym osprzętem. Puch już tak żyje tym wyjazdem, że do spania układa się tam gdzie tatuś i cały majdan.
GOTOWI DO STARTU
Na hasło "trzymajcie za nas kciuki" skierowane do Moniki i dziadków, którzy wyszli nas pożegnać, Piotruś sam zacisnął piąstki i spojrzał na wehikuł. Nie, to nie obawy. Podróżowaliśmy już w ten sposób nad morzem, tyle że jednym dniem i bez bagaży. A przyczepka pojemna, zmieściła większość tych największych rzeczy. W sakwach rowerowych jedynie ciuchy i jakieś drobiazgi.
WYSTARTOWALIŚMY
Pierwsze sto metrów dwuosobowej wyprawy rowerowej Dolina Bobru Tour 2020.
PIERWSZY ODPOCZYNEK
Jedziemy na razie wzdłuż ruchliwej S3-ki. Po jednej jej stronie mamy starą 3-kę, po drugiej poruszamy się my - to nowiutka droga techniczna na trasie do Legnicy. Na liczniku 12 kilometrów. Pora na przerwę na napoje, bo jest bardzo ciepło. Temperatura dochodzi już do 30 ⁰C, a tego dnia osiągnie 36. Trzeba dużo pić. Puszlak tak wygodnie i przytulnie się usadowił w przyczepce, że nie chce nawet z niej wychodzić.
PIERWSZE PLENERY
Mijamy ruchliwe miasta Legnicę i Jawor. W Jaworze na stacji benzynowej kupujemy hot-dogi i zimne napoje, pałaszujemy je z wielkim apetytem na dworze. Kilka kilometrów za Jaworem skręcamy na drogę gminną i od tej chwili będziemy się poruszać dziś głównie takimi właśnie w miarę ustronnymi drogami. Dłuższa przerwa na łące przy rzeczce Nysa Szalona w podbolkowskiej wsi Kłaczyna. A krówka nie wielbłąd, też musi pić.
PRZYMIARKA DO JAZDY SZUTRÓWKAMI
Tak naprawdę to dziś nie będziemy jechać szutrem. Chcemy dzisiejszego dnia dotrzeć możliwie jak najbliżej źródła Bobru, jak najbliżej czesko-polskiej granicy. Zachwyty nad krajobrazem i trudy terenu będą od jutra. I muszę się do czegoś jeszcze przyznać - z wrażenia, że po raz pierwszy jedziemy we dwóch z synem zapomniałem, że posiadam coś takiego jak aparat fotograficzny, stąd tak mało dzisiaj będzie zdjęć. A na tych poniżej Piotruś śpi.
PIERWSZY NOCLEG
Po minięciu Kamiennej Góry na osi mamy już blisko 100 km. Podobno niedrogie noclegi są w Przedwojowie, więc skręcamy z głównej trasy. Na miejscu okazuje się, że jeden kwaterunek zamknięto przy "pierwszej fali covidowej", drugi jest dopiero w budowie, a trzeciego trzeba poszukać, bo niby jest, ale nikt nie wie dokładnie gdzie. Tym samym nabijamy w samym Przedwojowie blisko 10 km jeżdżąc wte i wewte. No ale koniec końców trafiamy na koniec wsi a tam... Karkonoska Drewniana Chata. http://www.drewnianachata.wkarkonoszach.pl/ Trzeba będzie zanotować sobie ten namiar, bo to klimatowe miejsce i świetny punkt wypadowy w góry Krucze (nie tylko), w których nigdy nie byliśmy z rodziną (a śmigamy często po górach gdzie tylko nas nogi zaniosą). No i te wieczory z kuchnią ormiańska, na które zapraszają gospodarze...
Moi dzielni mężczyźni ;)
OdpowiedzUsuńPodziwiam.Ale to się świetnie czyta. Fantastyczna sprawa
OdpowiedzUsuńDzięki:)
Usuń