12/31/2013 0

Hiszpański Tour 2013 - dzień 24

AAA



Dzień 24

Etap 18

15 czerwca, sobota

Cortijo El Espadañal - Ronda
flaga-hiszpanii-ruchomy-obrazek-0014

(Cortijo El Espadañal - Jimena de la Frontera - San Pablo o Buceite - Gaucín - Algatocín - Ronda)

78 km
(łącznie 2 075 km)

ANDALUZJA 78 km      


czas jazdy  5:25 h

średnia prędkość  14,2 km/h

prędkość max  60 km/h 


suma podjazdów  1.881 m

wysokość max  957 m n.p.m.

wysokość min  62 m n.p.m.

podjazd max  14 %

zjazd max  8 % 

temp. max  42°C !!!

temp. rano  16°C



"Wierzę, że życie pustelnika, jakie wiodłem przez pewien czas, pozwoliło mi wejść w kontakt z nietrwałością wszystkiego. To stwierdzenie, że wszystko jest nietrwałe, to piękna rzecz. To akceptacja tego, co Azjaci zrozumieli już dawno, że nie ma radości bez cierpienia, że nie ma przyjemności bez przykrości. Odrywasz się, oddalasz, nie odczuwając obojętności wobec innych, których możesz nawet kochać, ale nie będąc ich niewolnikiem, bo życie istot kochanych także przemija."
(Tiziano Terzani - "Koniec jest moim początkiem")



Co prawda dziś ujechane zaledwie 78 km, co prawda będzie dzień odpoczynku w Rondzie, ale nierealna (?) temperatura 42°C w cieniu, wrażenie, że oddycha się wyziewem z rozgrzanego piekarnika i blisko 1.900 m podjazdów, uczyni zwłoki nawet z Eddy'ego Merckxa. Ponad 11 litrów wypitej wody w ciągu 5 i pół godziny w normalnych warunkach byłoby fantazją, ale jednak pochłonąłem 3 półtoralitrówki, pięciolitrową butlę (którą przelałem do mniejszych), półlitrowy i trzyczwartolitrowy bidon oraz kawę i małe piwo. Ostatnie 9 km jadę nawet na sucho, bo ani kropelki już nie mam.

Mimo swojego wigoru i tak przyznaję, że to wariactwo. Andaluzyjczycy nie jeżdżą na rowerach - właśnie dlatego. Tu popularne są skutery. A kolarze śmigają tylko wcześnie rano albo wieczorami, tuż przed zmrokiem. Zresztą zaobserwowałem, że tu słońce później zachodzi, później też wstaje. O tej porze roku w Polsce o piątej rano jest już zupełnie jasno, a świta tuż po czwartej. Tutaj czarna noc jest jeszcze o wpół do siódmej. Za to o dwudziestej trzeciej można jeszcze hasać bez latarki. No i cisza nocna - nie od 22 do 6, tylko od 24 do 8. Właściwie to powinna być tu inna strefa czasowa, jakieś dwie godziny wstecz.

Na kempingu w Rondzie jest wspaniały basen. Ale niech sobie będzie, dla samego rozkosznego faktu jego bliskiej obecności. I tak nie mam siły pływać. Półleżę na kalimacie obok namiotu w cieniu, popijam z wolna chłodne lekkie białe kastylijskie wino i gotuję gulasz wołowy i kaszę gryczaną - mięso i kasza dodadzą mi energii. Do tego dwa dojrzałe pomidory i olbrzymia pomarańcza na deser. I jutro będę... fuerte hombre ;-d


MIASTECZKO JIMENA DE LA FRONTERA I OKOLICE



SKAŁA GIBRALTARU WIDOCZNA Z ODLEGŁOŚCI BLISKO 50 KM



JIMENA DE LA FRONTERA I MAURETAŃSKI ZAMEK



SIERRA BERMAJA



GÓRSKIE MIASTECZKO GAUCIN






GÓRY, GÓRY, GÓRY...



GÓRY. GIBRALTAR. MORZE ŚRÓDZIEMNE. TRANSPORTOWIEC. AFRYKA... (TO TYLKO NIEUDOLNA PRÓBA ZAREJESTROWANIA CHWILI)






MIASTECZKO ALGATOCIN






GÓRY SERRANíA DE RONDA






W WIECZORNYM CIENIU
Zmęczony, ale szczęsliwy - wykąpany, wyprany i najedzony.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Blaru wyprawy