PRZEZ OKNO POKOJU WIDAĆ OŚNIEŻONE PIRENEJE
Dzień 3
Prolog 3
25 maja, sobota
Loupian - Vilademuls
241 km (autem)
Wjeżdżam do Hiszpanii. Pogoda znów się sknociła, jest zaledwie 12 °C i pada deszcz. W nocy w namiocie było zaledwie 4°C, ubrałem na siebie wszystko co miałem.
Znaleziony w internecie i polecany przez Polaka parking w Figueres okazuje się parkingiem dla tirów i za nic nie mogę nakłonić obsługi, żeby zgodzili się na osobówkę. Odsyłają mnie do jedynego w mieście strzeżonego parkingu (podziemnego), gdzie cena to 45 € za dobę! Dwie godziny krążę po Figueres i okolicy w poszukiwaniu miejscówki na samochód. W końcu postanawiam jechać do Girony i zastawić go na lotnisku - może nie trzeba będzie awizować się biletem lotniczym czy numerem lotu. Po drodze, gdzieś w polu, mijam jakiś zajazd z pensjonatem i przez chwilę miga mi przed oczami duży ogrodzony trawnik za nim. Co mi szkodzi spróbować... Bingo! W pensjonacie jest remont, więc w budżecie deficyt. Zostawiam autko w ogródku na całe 5 tygodni za jedyne 70 €. I co za życzliwość. Za pośrednictwem bloga chce pozdrowić przemiłe panie i "Eddiego Mercxsa" z Can Maret:)
Więc przepakowuję się na rower i z okolic miejscowości Vilademuls podjeżdżam jedyne 2 km do Terradelles, gdzie mogę przed startem zanocować w hotelu (a co mi tam, zaoszczędziłem na parkingu, spodziewałem się co najmniej 200 € za parking). No dobra, finanse na bok.
Stąd do Girony pozostaje jakieś 20 km. Aż mi się nie chce wierzyć, że to już, że jestem w tej swojej wymarzonej i wypatrzonej jeszcze w dzieciństwie w eurosportowych transmisjach z wyścigu kolarskiego Vuelta a España Hiszpanii. Jutro pobudka o 6:00 i wyruszam. Jestem podniecony jak pan młody tuż przed ślubem, ale już bez nerwów, stres był przed wyjazdem z Polski. Teraz jestem już na innym zakresie: wyciszenie i czysty odbiór. Nic nie zakłóci mojej czystej fali:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz