12/22/2011 0

Przez Alpy do Toskanii Tour 2011 - dzień 13

>>>

[more]

Dzień 13


Etap 13


14 lipiec 2011, czwartek


Sölden - Lasa


 


(Sölden - Corvara in Passiria - San Leonardo - Merano - Naturno - Castelbello - Silandro - Lasa)


118 km



czas jazdy  7:44


średnia prędkość  15,2 km/h


prędkość max.  58 km/h


przewyższenie  2.615 m


wysokość max.  1.487 m n.p.m.


wysokość min.  292 m n.p.m.


podjazd max.  12 %


zjazd max.  12 %


temp. max.  24*C


temp. rano  13*C


temp. na Timmelsjoch  7*C


 


Najbardziej morderczy dzień na całej trasie, w ciągłym deszczu i we mgle, która rzedła tylko chwilami. Po zaliczeniu trzeciej co do wielkości przełęczy na wyprawie (jutro najwyższa!), czekały mnie jeszcze masakryczne podjazdy wśród sadów jabłkowych i morelowych włoskiego Tyrolu.


 Właśnie się raczę pysznym, delikatnym, orzeźwiającym, lekko musującym białym winem z winogron, gruszek, nektarynek i moreli. Do tego soczyste renklody z okolicy. Wino pochodzi z miejscowości, przez którą przejeżdżałem, o równie miło brzmiącej nazwie - Castelbello. Owoce kupiłem tuż przy sadach, po prostu miód płynący po brodzie.


 A wracając do początku dnia. Zaczęło się od startu w Sölden. Temperatura z każdym kilometrem podjazdu pod Timmelsjoch spadała coraz bardziej, aż do 7 stopni. Zważywszy, że jest to ostry podjazd w pocie czoła, jechałem na krótki rękaw. Moje ramiona najpierw pokryły się rosą, potem szronem, a później wyglądałem jak bałwanek. Śnieżny czy po prostu jak bałwan, pewnie tak wyglądałem wspinając się po Alpach, a widząc tylko asfalt, bo mgła na nic więcej nie pozwalała. Po osiągnięciu 2,5 tys. m n.p.m. widoczność trochę się poprawiła, za to zaczęło lać.


 Tutaj widać zjazd z Timmelsjoch, już po stronie włoskiej.


[youtube https://www.youtube.com/watch?v=eKa20N2L9g8&w=560&h=315]


 W Merano trochę się pogubiłem. Oznaczenia włoskich dróg (kierunki miejscowości, ilości km) pozostawiają wiele do życzenia. Poza tym Włosi, zapytani o drogę, przeważnie odpowiadają: "o, si si, bene, dritto!". Tak, tak dobrze, prosto. Hehe...


 A jeżeli chodzi już o oznaczenia, wszystko opisane jest podwójnie - po niemiecku na górze, po włosku na dole. Każda tablica z nazwą wsi ma dwie nazwy, np. Schlanders/Silandro. To z racji tego, że te rejony Italii zamieszkują w przewadze Tyrolczycy.


 Wchodząc do marketu zauważyłem, że jest tu bardzo tanie wino (1-2 € za butelkę) i bardzo drogi chleb (2,50 € za maleńki bochenek). Ale przyznam jedno: oba, wino i chleb, są przepyszne.


 


MÓJ DRUGI DWU-I-PÓŁ-TYSIĘCZNIK



 


WIDOKI Z PRZEŁĘCZY TIMMELSJOCH





 


KOLEJNY LAND PRZEDE MNĄ




 


WSZĘDZIE SADY






 


MERANO





 


CASTELBELLO


 







 


MIŁO JEST ODPOCZYWAĆ W PRZYTULNYM NAMIOCIE Z DOBRYM TRUNKIEM KIEDY NA ZEWNĄTRZ ULEWA





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Blaru wyprawy