11/20/2011 0

Przez Alpy do Toskanii Tour 2011 - dzień 9

>>>

[more]

Dzień 9


Etap 9


 10 lipiec 2011, niedziela


Erlberg / Zeller See - Amlach




(Erlberg - Fusch a. d. Glocknerstrasse - Großkirchheim - Winklern - Lienz - Amlach)


92 km



czas jazdy  7:06


średnia prędkość  12,9 km/h


prędkość max.  71 km/h (zjazd z Hochtor)


przewyższenie  2.488 m


wysokość max.  2.575 m n.p.m.


wysokość min.  673 m n.p.m.


podjazd max.  16 % (końcówka pod Hochtor)


zjazd max.  12 %


temp. max.  34*C !


temp. rano  19*C


temp. na Hochtorze  21*C


 


Podjazd na rowerze z 4 sakwami ważącymi ponad 30 kg drogą alpejską Großglockner Hochalpenstraße na przełęcz Hochtor,  z wysokości 750 m n.p.m. do 2.575 m n.p.m. (powyżej szczytu Rysów), o nachyleniu przeważnie 9-11 %, to samobójstwo! I ja je wykonałem... I żyję:)


 Regularne treningi, dieta i systematyczność w przygotowaniu formy na tą wyprawę opłaciły się. W połowie podjazdu dojechałem do kolarza na wypasionej kolarce i bagażu w postaci 1 bidonu. Co chwilę, tzn. co około 50 przewyższenia podjeżdżał do auta, które zawsze na niego czekało. Siadłem mu na kole. Wyglądał na fachowca. Był bardzo zdziwiony, później już zły, że nie może mi odskoczyć. Na 200 m przed ostatnim tunelem do Hochtor przeskoczyłem go. Przy wjeździe do tunelu obejrzałem się - pakował się do auta, choć zostało mu kilkaset metrów do końca. Hehe, no musiałem się pochwalić, nie byłbym sobą;)


 Wjeżdżając cały czas miałem podgląd sytuacji na alimetrze. Rozłożyłem siły jak należy. Jednak nie przewidziałem jednego. Myślałem, że po osiągnięciu szczytu, potem będzie już tylko zjazd i zjazd i lajt. No jasne... ;/ Zjazdy były, ale takie z "zapasem", z dwoma "zapasami".  Pierwszy to ponowny podjazd pod Heiligenblut. Drugi, masakryczny - zważywszy że dałem z siebie wszystko - pod Iselberg.


 Po drodze zaszalałem. Nie bacząc na cenę zamówiłem sobie w małej restauracyjce (w małym uroczym miasteczku, już po zjeździe z Hochalpenstraße) potężny sznycel (Butschal Schnitzel Wiener) z kartoflami, zieloną sałatą, pomidorami i pikantną sałatką z cebuli, ogórka kiszonego, kopru i czegoś tam jeszcze (pyszne). Myślałem, że nie dam rady zjeść. Sam sznycel był wielki jak bochen chleba. Wypas.


 A'propos wypasu. Takie piwo na przykład na stacji benzynowej 2-3 € za butelkę, w sklepie około 1,5 €, najtaniej na stacji Billa (benz. + shop) - niecałe 1 €, nawet 0,70 €. A piwko Austriacy potrafią robić, oj potrafią.


 Dzisiaj nocuję na kempingu w Lienz, a dokładnie w Amlach. Granicę pola namiotowego stanowi pionowa ściana góry Spitzkofel (2.718 m!). Czuję się jak mrówka-rowerówka co śpi sobie w cokoliku przy ścianie;)


 No a teraz najważniejsze - krajobrazy. Nie będę ich opisywał. I tak żadne słowa tego nie oddadzą, po prostu nie oddadzą;)


 


POCZĄTEK PODJAZDU












 


BŁOGIE LENISTWO...




 


...I CORAZ BARDZIEJ MORDERCZE PODJAZDY











A TUTAJ WIDAĆ TO NA VIDEO


[youtube https://www.youtube.com/watch?v=tXYaYw9fqP0&w=560&h=315]







 


MÓJ PIERWSZY DWU-I-PÓŁ-TYSIĘCZNIK








 


FOTO ZROBIONE PODCZAS OBIADU Z PRZED STOLIKA RESTAURACJI



 


 


ALPEJSKIE SIÓŁKA







 


WINKLERN




 


SPANKO




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Blaru wyprawy