[more]
20 lipiec 2009, poniedziałek
Tylmanowa - Witów
(Tylmanowa - Krościenko nad Dunajcem - Szczawnica - Lešnica - Velký Lipnik - Cerveny Kláštor - Niedzica - Łapsze - Białka Tatrzańska - Bukowina Tatrzańska - Zakopane - Kościelisko - Witów)
113 km
To co dzisiaj widzę i podziwiam przebija wszystko (no może poza moimi wędrówkami z Kaczuszką, a później z bratem, po Tatrach swego czasu).
Na dzień dobry, przed wyruszeniem, kolejne łatanie przebitej dętki, już nie wiem który raz, z dziesiąty będzie. Ale nic to.
Jadę w górę Dunajca do Krościenka, dalej do Szczawnicy. Faktycznie ładnie tu, ale mi się jednak bardziej podobała Tylmanowa.
Od Szczawnicy zamierzam się kierować wg planu na Nowy Targ i dalej do Zakopanego (główną drogą). Jednak za radą jednej osoby zmieniam radykalnie trasę i... to co widzę przez najbliższe 80 km nie jestem w stanie przekazać słowami. Jadę rozmyślnie bardzo bardzo powoli, żeby mi nic nie umknęło. Jaka szkoda, że dzień jest taki krótki, a ja muszę zmierzać dalej. Ale do rzeczy: ze Szczawnicy do słowackiej Leśnicy prowadzi rowerowa alejka wzdłuż głębokiej kotliny Dunajca, między lesisto-skalistymi Pieninami a skalistą pionową ścianą jednej z gór Beskidu Sądeckiego. Dalej jadę po stronie już słowackiej wąziusieńką wiejską uliczką (super nawierzchnia) masakrycznym podjazdem (ponad 13% średniego nachylenia na 4 km). Na szczycie powyżej miejscowości Velky Lipnik (do której zjadę za chwilę masakrycznym pędem) jest punkt obserwacyjny jakiego jeszcze nie widziały moje oczy. Widać góry zewsząd dokoła. Za plecami, tzn. na północny wschód, Przechyba oraz inne olbrzymy Beskidu Sądeckiego. Na wschodzie i południu Beskidy Słowackie, równie wielkie. Na zachodzieTatry (uuoooo...). Na północny zachód Pieniny. I jeszcze bliżej północy Gorce.
Docieram do wsi Cerveny Klastor i znów podążam wzdłuż Dunajca, słowacką stroną tym razem, gdzie, aż do przejścia granicznego w Niedzicy, oglądam atrakcje tego miejsca, między innymi spływ Dunajcem na tratwach z tyczkarzami.
Po około 30 km jazdy na Słowacji wracam do Polski (bo to przecież Polish Border Tour). Wysoko położonymi, już tatrzańskimi, wsiami pnę się powoli do Białki Tatrzańskiej, a następnie do Bukowiny Tatrzańskiej, gdzie zasiadam wygodnie na ławie na wprost samiuśkich Tater, zajadając płonący kociołek, specjalność miejscowej karczmy.
Dalej podążam do Zakopanego, najwyżej położoną drogą, jaką tylko można jechać, tzn. przez Toporową Cyrhlę i Jaszczurówkę. Robię sobie dłuższą przerwę na Krupówkach, gdzie zaopatruję się, rzecz jasna, w oscypki. Wieczorem będą pyszne z piwkiem. Ale dziś nie nocuję w Zakopanem. Jadę kilkanaście kilometrów dalej do Witowa tuż przed Chochołowem, gdzie jest spokojniej i taniej.
PIENINY - DROGA ROWEROWA NA SŁOWACJĘ
SPISKA MAGURA (W DOLE PIENINY)
SPISKA MAGURA (W DOLE SŁOWACKIE MIESTECZKO VELKY LIPNIK, W ODDALI TATRY)
SPŁYW DUNAJCEM
WIDOK Z BUKOWINY TATRZAŃSKIEJ NA TATRY
OSCYPKOWE ZAKUPY
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz