[more]
17 lipiec 2009, piątek
Wołkowyja - Cisna
(Wołkowyja - Bukowiec - Czarna - Lutowiska - Ustrzyki Górne - Wetlina - Kalnica - Cisna)
98 km
Dzisiaj jazda non stop serpentynami, niekończącymi się serpentynami. Może nie ma kilkunastoprocentowych stromizn, ale wielokilometrowe wspinaczki i zjazdy, bez wypłaszczeń, robią swoje. Już po 40-50 km mam nogi z waty. A przecież jechałem już etapy po 150 km. Robię dużo przerw i piję bardzo dużo wody, no i jakoś jadę dalej.
Bieszczady są czadowe. Na każdym kilometrze cudne strome zielone zbocza i wzgórki. Co chwilę przystaję, już nie tylko po to, żeby odpoczywać, ale napawać się przyrodą. Jest przepięknie. Najchętniej zostałbym tu na miesiąc, aby spacerować po górach.
Docieram do Cisnej. Jakimś cudem trafiam na najładniejszą stancję w okolicy (jak twierdzili turyści i jak sam się przekonuję). Pokoik z własnym prywatnym ogródkiem, huśtawką, mostkiem, bajorkiem, kącikiem grillowym z prawdziwego zdarzenia, i co najważniejsze - z miłym towarzystwem obok. Płacę niedrogo, więc po co mam się męczyć w namiocie:)
BIESZCZADY
POŁONINA CARYŃSKA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz