10/31/2009 0

Polish Border Tour 2009 - Dzień 17

Dzień 17 wyprawy - etap 17 jazdy

[more]

Etap 17

13 lipiec 2009, poniedziałek


Chełm - Pizuny


(Chełm - Białopole - Hrubieszów - Tyszowice - Rachanie - Tomaszów Lubelski - Pasieki - Łosiniec - Maziły - Susiec - Paary - Narol - Pizuny)


151 km



 


Byłby to dzień tylko przejazdowy, bez większych atrakcji, gdyby nie jego końcówka.


Przejeżdżam przez Tomaszów Lubelski. Zamierzam kierować się na Narol i Dębiny, rodzinne miejscowości moich dziadków, jeszcze sprzed wojny. Początkowo kieruję się nowiutką rowerową drogą na Susiec, lecz w połowie drogi skręcam w lewo, bo mapa pokazuje, że jest tu jezdnia do Narola. Niestety - błąd kartograficzny - wjeżdżam w Puszczę Solską i błądzę leśnymi piaszczystymi drogami, którymi nie da się praktycznie jechać. po blisko trzech godzinach pchania obładowanego roweru, oblepiony potem i owadami, wychodzę na jakiś asfalt i już szosą, dookoła, jadę do Narola. Jest już bardzo późno. Muszę się uwijać, żeby znaleźć nocleg. Jedyny w Narolu to odremontowany pałac z horrendalnymi cenami. Ktoś mi podpowiada, że w lesie można przenocować w opuszczonej wsi Pizuny.


Wjeżdżam w las, jest już ciemno, ścieżyna prowadzi jakby do nikąd. Wreszcie widzę zabudowania, ale żywego ducha nie. To jakby wieś-widmo, wymarła czy opuszczona wiele lat temu. Wieś-zabytek, jakby zatrzymana w czasie sprzed 100 lat.


Nocuję na poddaszu w karczmie - taki szyld wisi nad drzwiami, ledwie się trzyma. Zupełnie jakbym cofnął się do innej epoki. Tylko nie ma ludzi... Jest tylko jeden człowiek, jedyny mieszkaniec, odludek, który odnajmuje mi nocleg za kilka złotych. Chyba tu zostanę jutro, zrobię sobie dzień przerwy od pedałowania i pieszo zwiedzę okolicę. W tych stronach żyli też przecież moi pradziadowie. Mam nadzieję, że w nocy nie powyłażą zombie z zakamarków tego tajemniczego miejsca. Mam też wrażenie, że to sen, ale to może wskutek przemęczenia - w końcu jadę już 17-ty dzień bez przerwy.


Wszędzie na półkach tajemnicze księgi, pożółkłe i stare, pisane w nieznanych przedziwnych językach, turecki, albański, hebrajski..., ciężko powiedzieć. Ciarki po plecach mi przechodzą.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Blaru wyprawy