Dzień 11
Odpoczynek
12 czerwca 2019, środa
temperatura max 32*c
temperatura rano 23*c
Na dziś miałem zaplanowaną najdłuższą trasę wędrowniczą ze wszystkich pięciu pieszych. Zostawiłem ją na koniec, bo nie wiedziałem, czy będzie jeszcze moc po jej przejściu. Wyliczyłem ją na ponad trzynaście godzin. Miała rozpoczynać się w Łącku (po dojechaniu tam dwoma autobusami z przysiadką w Starym Sączu), potem za przeprawą promową przez Dunajec wiedz całą plejadą szczytów górskich (Cebulówka, Okrąglica, Koziarz, Jaworzynka, Błyszcz, Dzwonkówka, Skałka, Przychyba i Wielka Przychyba), przez schronisko Na Przechybie aż do Hali Koniecznej, a kończyć się w Rytrze (stamtąd powrót autobusem lub pociągiem).
No i zrezygnowałem. Po wczorajszych przejechanych dwóch tysiącach przewyższeń, po fali upałów z ostatnich dni, po zapowiadanych na dzisiaj 37 stopni - odpuściłem sobie. To nie ma być katorga z narażaniem życia na odkrytych dla słońca polanach i łąkach. Mogłem zresztą zmienić trasę na jakąś inną, lżejszą, ale co tam. Poobijam się, wyskoczę autem na Słowację, kupię parę drobiazgów dla dzieci. No i zapasy kofoli, oczywiście!
Dzień ten również pod względem jedzonka szału nie zrobił. Jadłem w Czarnej Owcy (w Piwnicznej) grule z cielęciną (3/10). Miał być pieczony placek ziemniaczany, a był mdły gruby naleśnik z zero sosu, który chyba wsiąkł w ciasto (odgrzewany?).
Dzień ten również pod względem jedzonka szału nie zrobił. Jadłem w Czarnej Owcy (w Piwnicznej) grule z cielęciną (3/10). Miał być pieczony placek ziemniaczany, a był mdły gruby naleśnik z zero sosu, który chyba wsiąkł w ciasto (odgrzewany?).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz