MENU

11/01/2019 0

Beskidzkie Cycle II 2019 - prolog + dzień 1

BAZA W PIWNICZNEJ 👇 MÓJ NOWY GRAVEL 🚲 ROGAŚ W DOLINY ROZTOKI 🐐 BESKID NADPOPRADZKI 🍁






I oto kolejne cycle - trzecie już, a wyprawa jedenasta. W tym roku przywędrowałem w Beskid Sądecki, kolejny mój po Śląskim sprzed dwóch lat, a więc niech będą to Beskidzkie Cycle II (Sądecki). Taka mała ciekawostka: Beskid Sądecki oraz Góry Lubowelskie (L'ubovnanska vrchovina) są pasmami górskimi ciągnącymi się po obu stronach rzeki Poprad, po polskiej i po słowackie stronie. Jednak są jednym masywem tak naprawdę - Nadpopradzkim - który został rozdzielony w 1918 roku przez wyznaczenie granic dla Polski i Czechosłowacji. Więc historycznie (ale nie kartograficznie) jest to Beskid Nadpopradzki

Jako baza wypadowa posłuży mi miejscowość Piwniczna Zdrój. Rozrysowałem sobie jak należy pięć tras pieszych i sześć kolarskich, jeden dzień zostawiłem sobie free - będzie to albo odpoczynek, albo po prostu pauza gdyby była fatalna pogoda, lub też dodatkowa traska, zależnie od chęci.

Dwanaście pełnych dni i trzynaście noclegów w domku na malowniczym wzgórzu na obrzeżach Piwnicznej. Do tego pełny kartonik kraftowych piwek zakupionych po drodze w Nowym Sączu. A jako wisienka na torcie szkocka whisky singielka Glenmorangie zestawie z dwoma małymi wyleżakowanymi jak się patrzy. No i niech żyje męski snobizm!

Pogoda zapowiada się znakomita. Dziś dwadzieścia cztery stopnie celsjusza. A przez dwa najbliższe tygodnie ma być około dwudziestu ośmiu i bez opadów. Tego właśnie potrzebowałem po ostatnich moich "koszmarach meteorologicznych" w Norwegii (wyprawa rowerowa Norweski Tour 2018 przebiegała w niemal nieustannym deszczu i zimnie).

Obiadokolacja w Restauracji Pod Kasztanami w Piwnicznej. Zamawiam "pierś z kurczaka otuloną w rodzimym bekonie podaną na purée z selera z gołąbkiem nadziewanym borowikami i krokietami z ziemniaków" - takie sobie 6/10. Czy oni w tej restauracji używają jakichkolwiek przypraw? Jakichkolwiek? Porcja mikroskopijna, wiec domawiam małą pizzę margeritę - i tu miłe zaskoczenie, ciasto świetne i smakowite - 8/10. Do picia pils z beczki z lokalnego browaru Pilsvaizer - tak metaliczny jakby garść monet wsypał. Za to muza w lokalu pierwsza klasa, old jazz.


Dzień 1

Etap 1 (pieszy)

2 czerwca 2019, niedziela


/Beskid Sądecki: Zachodnie Pasmo Jaworzyny/

PIWNICZNA ZDRÓJ - Hala Pisana (🗻 1.043 m) - Zadnie Góry (🗻 969 m) - MAKOWICA - PODMAKOWICA - BARCICE



23,5 km

start godzina  7:00

meta godzina  15:05

czas przejścia wg mapy  7:55 h

czas przejścia faktyczny  8:05 h

suma podejść  955 m

wysokość min  320 m n.p.m.

wysokość max  1.043 m n.p.m.

różnica wysokości  723 m

temperatura max  24 ⁰C

temperatura rano  20 ⁰C


Może to zabrzmi infantylnie, ale każdy kto rozpoczyna przygodę z Beskidem Sądeckim, niech przeczyta koniecznie przed wyjazdem króciutką powieść "Rogaś z doliny Roztoki" Marii Kownackiej. Ja przeczytałem wczoraj tą powiastkę dla dzieci i to zmienia moje spojrzenie na przyrodę, którą dziś obserwuję. Autorka w niezwykle barwny i trafny sposób opisuje tutejsze życie natury. Sięgnijcie - nie pożałujecie. Książka wzrusza, napawa optymizmem i zapałem.

Dzisiaj, kiedy wstałem o wpół do siódmej i wyszedłem na balkon, zostałem od początku dnia oczarowany. Piękne słoneczko, upajający zapach traw i ziół i lecący w tej właśnie chwili nad doliną olbrzymi ptasior z solidną rybą w dziobie. No poezja.

Szlaki piesze przepiękne, z duża ilością ekspozycji, niestety w sporej części fatalnie oznakowane albo wręcz momentami wcale nie oznaczone. Trasę zgubiłem trzy razy. A dwukrotnie, mimo że wróciłem z powrotem do najbliższych rozstajów, i tak nie odnajdywałem właściwego skrętu - po prostu oznaczeń nie było - i musiałem podążać inną drogą, nieoznakowaną, na wyczucie.

Powrót z Barcic do Piwnicznej pociągiem, który nie był w moich planach co prawda, ale skoro było tylko dwadzieścia minut do odjazdu... Z okien malownicze widoki na góry i Poprad, którego brzegiem wiją się tory.

Obiad przy przystani rzecznej na tarasie restauracji Czarna Owca w hotelu Piwniczna Spa & Conference. Klimatowo. Zobaczymy czy dobre jedzenie mają. Kosztuję pierogów z rydzami i kiszoną kapustą (pyszne, 8/10) i oscypka z duszoną gruszką macerowaną w czerwonym winie, winogronami i sosem żurawinowym (niebo w gębie, 9/10). 

Chodzenie z kijkami trekkingowymi ma swoje dobre i złe strony. Dzięki nim można pełzać trochę szybciej. Pracują ramiona i brzuch, więc można lepiej wyglądać na golasa. Tylko że niestety... informuje się w ten sposób zwierzątka leśne o swojej obecności (stukaniem kijków - nie golizną) i traci szansę na napotkanie ich i sfotografowanie. Co prawda względem niedźwiedzia to raczej zaleta, no ale taka sarenkę miło by było spotkać na swojej ścieżynce.


Gravelowy Kross Ekser i jego garażyk. 







A to moja piwniczka w Piwnicznej (piwna i nie tylko...). 



Widoczki z balkonu i z ogrodu. 






Koń mechaniczny na wywczasie. 




Piwniczna-Zdrój i graniczna rzeka Poprad.










Park uzdrowiskowy w Piwnicznej o poranku. 



 Jeszcze rzut oka na Piwniczną. 






W drodze na halę Pisaną.









Drugie śniadanko. 



Klimatowa chata Cyrla (schronisko). 



PRZYSIÓŁEK MAKOWICA



Malowniczy most oraz... pozostałości nieprzychylnej aury na każdym niemal kroku. Dobrze, że dziś pieszo. 


















Restauracja nad Popradem. 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Blaru wyprawy