12/31/2011 0

Przez Alpy do Toskanii Tour 2011 - dzień 18

>>>

[more]

Dzień 18


Etap 18


 19 lipiec 2011, wtorek


Bogliasco - Levanto




(Bogliasco - Sori - Camogli - Santa Mergerita - Rapallo - Chiavari - Lavagna - Sestri - Moneglia - Levanto)


81 km



czas jazdy  5:27


średnia prędkość  14,8 km/h


prędkość max.  59 km/h


przewyższenie  1.978 m


wysokość max.  627 m n.p.m.


wysokość min.  0 m n.p.m.


podjazd max.  10 %


zjazd max.  24 %! (zjazd z kempingu)


temp. max.  23*C


temp. rano  16*C


 


Od rana leje niemiłosiernie i tak aż do wieczora. Nie jest też zbyt ciepło, a właściwie to jest zimno, przez większość dnia 16-17 stopni. Zważywszy, że jestem na wybrzeżu Cinque Terre, to anomalia. Powinno być chyba 35 stopni raczej. Nawiasem mówiąc, odkąd jestem we Włoszech, ciągle pada, a słynne błękitne włoskie niebo to mit. dzisiejsza pogoda też wpływa na to, że dość szybko szukam noclegu, no i robię niewiele zdjęć (chociaż można było ich robić setki - niesamowite pejzaże wybrzeża widzianego w wysokości 300-600 m n.p.m.). Ale co zobaczyłem to moje.


 Przejazd z jednej miejscowości nadmorskiej do drugiej polega na kolejnych wspinaczkach po bardzo stromym wysokim wybrzeżu. Nachylenie jezdni może przyprawiać o dreszcze amatorów np. alpejskich szos, 10% to norma. Z Sestri do Moneglii postanawiam przejechać tunelem, aby uniknąć wyjątkowej wspinaczki w lodowatych strugach deszczu z poziomu zerowego morza na ponad 600 m i z powrotem do zera. Okazuje się, że w 5km-owym tunelu o ruchu wahadłowym i nakazie jazdy z prędkością minimalną 40 km/h, obowiązuje zakaz dla rowerów. Już mam drałować pod górę dokoła, kiedy pojawia się mała ciężarówka, którą zabieram się na pace razem z całym majdanem. Cóż, przejazd z Moneglii do kolejnej miejscowości (Deiva Marina) również stawia mnie przed takim samym wyborem. A skoro nie ma żadnego większego auta, ryzykuję i wbijam się rowerem w tunel, chociaż tablice ostrzegają o kamerach monitorowanych przez posterunek "polici". Wjeżdżam na czerwonym świetle (wahadłówka), żeby nie ciągnął się za mną zbyt długo sznur aut, kiedy mnie dogoni. Udało się. Poza tym, choć duszno było od oparów spalin, nie padało na glowę.


 Jak już wspomniałem, krajobrazy morza Liguryjskiego wprawiają w zachwyt. Nie mogę też sobie odmówić kąpieli. Mimo zgrzanego jazdą organizmu i kilkunastu stopni w powietrzu zanurzam się w fale - woda jest cieplejsza od niego (powietrza). Szkoda, że nie mogę popływać. Fale mają co najmniej 3 metry już 10 metrów od brzegu. I tylko surferzy z deskami wchodzą głębiej niż po pas. A nawet stojąc po kostki w wodzie trzeba co chwilę wyskakiwać w górę, żeby nie utonąć, co nie jest łatwe, bo dno składa się wyłącznie z kamieni wielkości pięści ;]


 Noc spędzam dziś w błocie na obskurnym kempingu bez ciepłej wody za jedyne... 18,5 € za noc we własnym namiocie. Co zrobić. Takie ceny na italiańskim wybrzeżu. Na dziko nie ma tu za bardzo gdzie, wszędzie turisti.


 Ale i tak jest zajebiście. I jestem  p r z e s z c z ę ś l i w y.


 


SORI








 


CAMOGLI





 


CHIAVARI







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Blaru wyprawy