Dzień 7
Odpoczynek
5 wrzesień 2015, sobota
Poranek za oknem nie zachęca do eskapad. Rano zaledwie 14*C, w dzień 16, przez cały dzień ulewny deszcz i mgły.
Do południa wyleguję się w łóżku rozkoszując się ciepłem i poczuciem bezpieczeństwa. Resztę dnia spędzam zaczytując się w Nealu Stephensonie i sącząc Jacka Danielsa. Zgłodniawszy pod wieczór śmigam z parasolem do Oberży Pod Kudłatym Aniołem na pieczynki. To soczyste rozpływające się w ustach polędwiczki z grilla z dodatkiem rumianych i chrupiących pieczonych w mundurku ziemniaczków i świetnie przyprawionej suróweczki z pora i marchewki. Do spłukania Black Bicz z browaru Solipiwko, bardzo fajne imperial black IPA, może trochę zbyt treściwe jak na poobiednie piwko (19,1 plato i 8,1 alk).
Do południa wyleguję się w łóżku rozkoszując się ciepłem i poczuciem bezpieczeństwa. Resztę dnia spędzam zaczytując się w Nealu Stephensonie i sącząc Jacka Danielsa. Zgłodniawszy pod wieczór śmigam z parasolem do Oberży Pod Kudłatym Aniołem na pieczynki. To soczyste rozpływające się w ustach polędwiczki z grilla z dodatkiem rumianych i chrupiących pieczonych w mundurku ziemniaczków i świetnie przyprawionej suróweczki z pora i marchewki. Do spłukania Black Bicz z browaru Solipiwko, bardzo fajne imperial black IPA, może trochę zbyt treściwe jak na poobiednie piwko (19,1 plato i 8,1 alk).
SPOD PARASOLA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz