MENU

5/08/2017 0

Kreta Tour 2016 - dzień 11

POWRÓT DO DOMU - A OWCE I KONIKI POLNE WRACAJĄ ZE MNĄ 🐑🐞


Dzień 11 (ostatni)

Epilog

23 maj 2016, poniedziałek

Chania (Χανιά) - Chania /airport/ - Wrocław - Lubin
flaga-grecji-ruchomy-obrazek-0010flaga-polski-ruchomy-obrazek-0006

18,8 km
(łącznie 682 km) 

(+samolotem i autem)



czas jazdy  1:30 h

czas dzienny  2:30 h

wyjazd godzina  9:30


dojazd godzina  12:00 

średnia prędkość  12,5 km/h

prędkość max  ? km/h

przewyższenie  311 m

wysokość max  162 m n.p.m.

wysokość min  10 m n.p.m.

podjazd max  ? %

zjazd max  ? %

temperatura max  30°c

temperatura rano  21°c



Temperatura rano 21°C, o dziesiątej 30°C, będzie mega upał. Dobrze, że już dzisiaj nie jeżdżę.

Dziś pospałem sobie do ósmej, czyli dwie godziny dłużej. Wrzucam wszystko jak leci do sakw - i tak będę przepakowywał się na lotnisku. Od kampingu do centrum 6 km, tu dokupuję jeszcze parę rzeczy, m.in. pięć gorących nadziewanych bułeczek, żeby mieć co jeść przez cały dzień. Niespiesznie przesuwam się w stronę lotniska, to kilkanaście km zaledwie. Tuż przed nim odnajduję swój karton do spakowania roweru, w którym zdążyły już zamieszkać koniki polne. Moje miejsce, tzn. opuszczone biuro, w którym nocowałem pierwszej nocy, nadal jest wolne, wiec mam i spokój i kupę czasu, bo aż siedem godzin do odprawy. Ze wszystkim radzę sobie w cztery. Tym razem o wiele więcej rzeczy dokładam do paki z rowerem. Dzięki temu bagaż zasadniczy wraz z zakupami osiąga wagę jedynie 16,5 kg (odlatując z Polski nieznacznie przekroczył 20 kg). W podręcznym zostawiam tylko kanapki, słodycze, bluzę i aparat fotograficzny.

Mam jeszcze trzy godziny do odprawy, więc robię sobie notatki z wyprawy. I trzy godziny lotu, a ja nie mam nawet krzyżówki. Spać też mi się nie chce, bo wpadłem w rytm snu 21:00 - 6:00.

W nocy będę już w domu.

Brak podobnych postów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Blaru wyprawy