Dzień 4
Etap 3
16 maj 2016, poniedziałek
Temenia (Τεμένια) - Drakona (Δρακόνα)

IAMX - "OH BEAUTIFUL TOWN"
(Temenia - Rodovani - Kambanos - Omalos - Meskla - Drakona)
74,8 km
(łącznie 263,8 km)


czas jazdy 5:52 h
czas dzienny 10:00 h
wyjazd 8:40
dojazd 18:40
średnia prędkość 12,7 km/h
prędkość max 57,5 km/h
przewyższenie 1.866 m
wysokość max 1.100 m n.p.m.
wysokość min 210 m n.p.m.
podjazd max 12%
zjazd max 14%
temperatura max 30*c
temperatura rano 8*c
W nocy jest tak zimno, że ubieram na siebie wszystko co znajduję wokół siebie. Rano porządny kubek gorącej herbaty, kilka kanapek, musli, dżem, nutella i wyruszamy z Joaquinem na dalszą wspinaczkę górami Lefka Ori. To naprawdę mordercze podjazdy - 10% to norma (o wiele więcej niż w Alpach!).
Nieopodal Wąwozu Samaria zajeżdżamy do lokalnej nieturystycznej tawerny. Zamawiamy to samo co miejscowi, bo nie ma żadnego wydrukowanego ani napisanego menu, a i nikt nie mówi w innym języku niż grecki. Pałaszujemy z wielkim apetytem gotowaną koźlinę podaną z pieczywem i plastrami doskonałych pomidorów. Do tego piwo i setka ouzo, lokalnej bardzo mocnej znakomitej anyżówki.
Posileni zmierzamy dalej. Ludzie wytrzeszczają oczy na nasz widok. Tutaj nikt nie jeździ rowerem. Spotkaliśmy jedynie parę Anglików na kolarzówkach bez bagażu.
Docieramy na wysokość powyżej 1000 m. Tu jest znacznie zimniej i wieje chłodny wiatr. Krajobrazy zapierają dech.
Kolana po wypadku już nie bolą, są jedynie lekko opuchnięte. Bolą za to dłonie od ściskania kierownicy i czubki palców. Podczas wczorajszego deszczowego dnia moje dłonie tak rozmiękły od wody, że chyba... ponadrywały mi się paznokcie (!).
Z Joaquinem porozumiewamy się nieźle, chociaż jego angielski też nie jest dobry.
W poszukiwaniu noclegu i wody do picia w kolejnej malowniczej wiosce natrafiamy na tawernę w Drakonie. Właściciel rozpieszcza nas spontanicznie serwowanymi daniami lokalnej kuchni. Same frykasy: ziemniaki duszone w sosie rozmarynowym (już po powrocie do Polski sprawdziłem, że to boureki, zapiekanka z ziemniaków, cukinii, sera koziego i dużej ilości rozmarynu), golonka pieczona w torbie papierowej, warzywa (papryka, pomidory, cukinia, kabaczki, kwiaty cukinii) faszerowane ryżem i ziołami, ociekające sokiem pomarańcze, chleb polany oliwą, woda ze studni. Wszystko jest tak pyszne, że ciężko to w jakichkolwiek słowach opisać. Płacimy za to zaledwie kilka euro.
Namioty rozbijamy za free na trawiastym tarasie tawerny pośród ław i stołów.
PORANEK W GÓRACH
photo by Joaquin Flores
NIEZWYKŁY CMENTARZ
Z GÓR WIDAĆ MORZE LIBIJSKIE (POŁUDNIOWE WYBRZEŻE KRETY)
photo by Joaquin Flores
NA ZDJĘCIU JOAQUIN
KOZIA SIELANKA
photo by Joaquin Flores
PŁASKOWYŻ OMALOS W SERCU GÓR LEFKA ORI
SERPENTYNY. W ODDALI MORZE, TYM RAZEM KRETEŃSKIE
photo by Joaquin Flores
PANORAMY LEFKA ORI
JOAQUIN I PODJAZDY O MONSTRUALNYM NACHYLENIU
photo by Joaquin Flores
photo by Joaquin Flores
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz