MENU

4/30/2017 0

Kreta Tour 2016 - dzień 4

GÓRY LEFKA ORI, ZAKRAPIANY OBIAD Z MIEJSCOWYMI, POGAWĘDKI MEKSYKANINA Z POLAKIEM, NIEZIEMSKIE ZWIEŃCZENIE DNIA 🗻🗻🗻🍗🍷👍👈🍬🍯



Dzień 4

Etap 3

16 maj 2016, poniedziałek

Temenia (Τεμένια) - Drakona (Δρακόνα)
flaga-grecji-ruchomy-obrazek-0010

IAMX - "OH BEAUTIFUL TOWN" 



(Temenia - Rodovani - Kambanos - Omalos - Meskla - Drakona) 
 

74,8 km 
(łącznie 263,8 km)


czas jazdy  5:52 h

czas dzienny  10:00 h

wyjazd  8:40

dojazd  18:40 

średnia prędkość  12,7 km/h

prędkość max  57,5 km/h

przewyższenie  1.866 m

wysokość max  1.100 m n.p.m.

wysokość min  210 m n.p.m.

podjazd max  12%

zjazd max  14%


temperatura max  30*c

temperatura rano  8*c



W nocy jest tak zimno, że ubieram na siebie wszystko co znajduję wokół siebie. Rano porządny kubek gorącej herbaty, kilka kanapek, musli, dżem, nutella i wyruszamy z Joaquinem na dalszą wspinaczkę górami Lefka Ori. To naprawdę mordercze podjazdy - 10% to norma (o wiele więcej niż w Alpach!).

Nieopodal Wąwozu Samaria zajeżdżamy do lokalnej nieturystycznej tawerny. Zamawiamy to samo co miejscowi, bo nie ma żadnego wydrukowanego ani napisanego menu, a i nikt nie mówi w innym języku niż grecki. Pałaszujemy z wielkim apetytem gotowaną koźlinę podaną z pieczywem i plastrami doskonałych pomidorów. Do tego piwo i setka ouzo, lokalnej bardzo mocnej znakomitej anyżówki.

Posileni zmierzamy dalej. Ludzie wytrzeszczają oczy na nasz widok. Tutaj nikt nie jeździ rowerem. Spotkaliśmy jedynie parę Anglików na kolarzówkach bez bagażu.

Docieramy na wysokość powyżej 1000 m. Tu jest znacznie zimniej i wieje chłodny wiatr. Krajobrazy zapierają dech.

Kolana po wypadku już nie bolą, są jedynie lekko opuchnięte. Bolą za to dłonie od ściskania kierownicy i czubki palców. Podczas wczorajszego deszczowego dnia moje dłonie tak rozmiękły od wody, że chyba... ponadrywały mi się paznokcie (!).

Z Joaquinem porozumiewamy się nieźle, chociaż jego angielski też nie jest dobry.

W poszukiwaniu noclegu i wody do picia w kolejnej malowniczej wiosce natrafiamy na tawernę w Drakonie. Właściciel rozpieszcza nas spontanicznie serwowanymi daniami lokalnej kuchni. Same frykasy: ziemniaki duszone w sosie rozmarynowym (już po powrocie do Polski sprawdziłem, że to boureki, zapiekanka z ziemniaków, cukinii, sera koziego i dużej ilości rozmarynu), golonka pieczona w torbie papierowej, warzywa (papryka, pomidory, cukinia, kabaczki, kwiaty cukinii) faszerowane ryżem i ziołami, ociekające sokiem pomarańcze, chleb polany oliwą, woda ze studni. Wszystko jest tak pyszne, że ciężko to w jakichkolwiek słowach opisać. Płacimy za to zaledwie kilka euro.

Namioty rozbijamy za free na trawiastym tarasie tawerny pośród ław i stołów.


PORANEK W GÓRACH





photo by Joaquin Flores





NIEZWYKŁY CMENTARZ


Z GÓR WIDAĆ MORZE LIBIJSKIE (POŁUDNIOWE WYBRZEŻE KRETY)

















photo by Joaquin Flores











NA ZDJĘCIU JOAQUIN


KOZIA SIELANKA

photo by Joaquin Flores








PŁASKOWYŻ OMALOS W SERCU GÓR LEFKA ORI

















SERPENTYNY. W ODDALI MORZE, TYM RAZEM KRETEŃSKIE
photo by Joaquin Flores


PANORAMY LEFKA ORI








JOAQUIN I PODJAZDY O MONSTRUALNYM NACHYLENIU




















photo by Joaquin Flores









photo by Joaquin Flores









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Blaru wyprawy