MENU

12/12/2013 0

Hiszpański Tour 2013 - dzień 18

ULTRA MARATON, JAZDA Z LOKALSAMI, CYTRUSY WPROST Z KRZAKA 🚲💤👳👮🌳🍊🍋



Dzień 18

Etap 13

9 czerwca, niedziela 

Kordoba - Dos Hermanas
flaga-hiszpanii-ruchomy-obrazek-0014

(Kordoba - Almodóvar del Río - Posadas - Peñaflor - Lora del Río - Los Rosales - Brenes - Sewilla - Dos Hermanas)

170 km
(łącznie 1 587 km)

ANDALUZJA 170 km      


czas jazdy  9:34 h

średnia prędkość  17,7 km/h

prędkość max  51 km/h
 

suma podjazdów  786 m

wysokość max  143 m n.p.m.

wysokość min  22 m n.p.m.

podjazd max  16 % (uliczka w Almodóvar del Río)

zjazd max  5 % 

temp. max  28*C

temp. rano  14*C



"Uważam, że najpiękniejsza rzecz, jaką młody człowiek może zrobić, to wymyślić sobie pracę, która odpowiada jego talentowi, jego aspiracjom, jego radości i wcale nie wymaga uległości, która wydaje się konieczna do przetrwania."
(Tiziano Terzani - "Koniec jest moim początkiem")


Trasę do Sewilli postanowiłem pokonać w dwa dni - jakieś 150 km. Dziś jest pogoda dla rowerzysty, bo w szczytowym momencie jest 28°C (a bywało już 36), nie ma gór i wiatru. Więc jedzie się znakomicie, tym bardziej po całodziennym odpoczynku. Po przejechaniu 90 km decyduję, że jadę od razu do Sewilli, za jednym zamachem.

W okolice kempingu Sevilla docieram około godziny 19-tej, na liczniku 144 km. I jakież jest moje zdziwienie (szok), kiedy okazuje się nieczynny, a to jedyny w mieście i jego najbliższej okolicy. Zaczepiam policjantów na jakimś rondzie - okazują się bardzo życzliwi i pomocni. Trochę na migi, trochę kaleczoną angielszczyzną, trochę palcem po mapie, pokazują mi, którymi autostradami (!) dojechać do Dos Hermanas, miejscowości leżącej z drugiej strony Sewilli, 12 km od niej. No więc śmigam tymi autovijami, a nade mną tylko migocą wyświetlane napisy nad pasami autostrady: "Atencion! Ciclista en la autovia!". Nie wiem czy zarejestrowały mnie kamery, czy też policjanci, którzy mnie w ten sposób pokierowali, zgłosili, że po autostradzie okalającej Sewillę będzie drałował rowerzysta w sakwami, żeby zdążyć przed zmrokiem. W końcu docieram do kempingu, który okazuje się... czterogwiazdkowym hotelem. Na szczęście dwóch chicos na rowerach (wielkie dzięki dla nich) doholowuje mnie do właściwego kempingu. Na osi 170 km!! Chyba oszalałem.

Piernicze. Dwa dni nigdzie nie jadę. Posiedzę tutaj, bo zaczyna się robić maraton dla koksów. Co pół godziny odchodzi sprzed samego kempu autobus podmiejski do Sewilli, więc rower jutro zostaje w namiocie.

Z tego wszystkiego, z tej całej gonitwy, nie zrobiłem nawet zakupów, więc na obiado-kolację muszą mi wystarczyć 2 zupki chińskie instant i pół czerstwego bochenka chleba. I owoce, które narwałem po drodze - grapefruity i pomarańcze. Ciekawostka, taki świeżo zerwany grapefruit ma tak delikatne i wcale nie gorzkie błonki, że w Polsce nie ma takich nawet w pomarańczach. Ambrozja;-d

A Sewilla? "Sewilla to czarujące miasto, które słynie z kobiet i pomarańczy" (G.G.Byron).

Ale to jutro;-)


ALMÓDOVAR DEL RIO - ARABSKI ZAMEK I MIASTO
Zamek ten powstał w pierwszym wieku arabskiej dominacji na Półwyspie Iberyjskim, w okolicach 740 roku. Od roku 756 należał on do berberyjskiego księcia o nazwisku Al’delMalik Ben Qatan, by dwa lata później stać się jedną ze strategicznych fortyfikacji Emiratu Kordobańskiego. Ciekawostką jest to, że zamek w Almodóvar del Río nie został zdobyty w bezpośredniej bitwie. Chociaż był wielokrotnie oblężony przez chrześcijan na początku XIII wieku, nigdy nie udało im się sforsować jego murów. W 1226 roku wraz z kilkoma innymi fortyfikacjami został poddany wojskom kastylijskim dowodzonym przez króla Ferdynanda III Świętego. Stało się to na skutek decyzji ówczesnego regenta Baezy - Abeda Mohammeda. Nie zgadzał się z nią jeden z oddziałów dowodzonych przez "zdrajcę", którego zresztą podwładni zgładzili w walce pod jedną z bram.















SAD POMARAŃCZOWY



SAD GRAPEFRUITOWY



LAS PALMOWY






ZAKĄTEK POD PALMĄ NA CZAS POBYTU W SEWILLI



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Blaru wyprawy