MALOWNICZE MIASTECZKO ROCHEFORT-SUR-NENON W DEPARTAMENCIE JURA W BURGUNDII (FOTO ZAPOŻYCZONE)
photo by www.survoldefrance.fr
Dzień 1
Prolog 1
23 maja, czwartek
Lubin - Rochefort-sur-Nenon
1.150 km (autem)
Piątą wyprawę czas rozpocząć. Pora też na zmiany. Tym razem nie wyruszam rowerem już od domu. Zamierzam najpierw przetransportować siebie i sprzęt jakieś 2 tysiące km i dopiero wystartować. Chcę dostać się do granicy francusko-hiszpańskiej i z tego punktu wyruszyć na rowerze. Rozważałem trzy możliwości dotarcia do Hiszpanii. Najpierw zastanawiałem się nad samolotem, jednak dużo zapłaciłbym za nadbagaż, a rower leciałby osobno rzucony jak worek kartofli. Potem nad autobusem, ale kłopot mógłby być w drodze powrotnej, bo jak nie byłoby miejsca w bagażniku to kicha. Później była opcja z kolegą, który jeździ ciężarówką - wyszły trochę jaja z tego.
W rezultacie bujam swoim autkiem. No trochę drogo to wyjdzie, ale co po drodze w Niemczech i Francji widzę to moje. Omijam autostrady, dzięki temu zaoszczędzę, ale przede wszystkim dlatego, że oglądam sobie urocze francuskie miasteczka i wsie. Pierwszego dnia jazdy udaje mi się zrobić 1150 km! Oczywiście od godziny 5:50 do 21:00.
W tej chwili jestem w hotelu w miejscowości Rochefort-sur-Nenon, w okolicach Dole. Miało być nocowanie na kempingu w namiocie, ale jest 6,5ºC i napierdziela megadeszcz, poza tym wszystkie pola namiotowe, które napotkałem, czynne dopiero od czerwca. Więc musi być hotelik, niestety nietani, 63€! Recepcjonistka nic nie kuma co do niej mówię i vice versa. Jakaś wystraszona jest i sztywna, więc mówię dla rozluźnienia, że znam tylko dwa słowa po francusku: "bonjour" i "je t'aime". Chyba mnie nie zrozumiała, bo zrobiła dziwną minę, ale zaraz narysowała na kartce szóstkę, trójkę i € oraz pod spodem occupant mr Jarry Antonyak. I ona myśli, że jestem Anglikiem, chociaż powtarzałem w kółko: "Tour de Pologne, tour de Pologne...".
W rezultacie bujam swoim autkiem. No trochę drogo to wyjdzie, ale co po drodze w Niemczech i Francji widzę to moje. Omijam autostrady, dzięki temu zaoszczędzę, ale przede wszystkim dlatego, że oglądam sobie urocze francuskie miasteczka i wsie. Pierwszego dnia jazdy udaje mi się zrobić 1150 km! Oczywiście od godziny 5:50 do 21:00.
W tej chwili jestem w hotelu w miejscowości Rochefort-sur-Nenon, w okolicach Dole. Miało być nocowanie na kempingu w namiocie, ale jest 6,5ºC i napierdziela megadeszcz, poza tym wszystkie pola namiotowe, które napotkałem, czynne dopiero od czerwca. Więc musi być hotelik, niestety nietani, 63€! Recepcjonistka nic nie kuma co do niej mówię i vice versa. Jakaś wystraszona jest i sztywna, więc mówię dla rozluźnienia, że znam tylko dwa słowa po francusku: "bonjour" i "je t'aime". Chyba mnie nie zrozumiała, bo zrobiła dziwną minę, ale zaraz narysowała na kartce szóstkę, trójkę i € oraz pod spodem occupant mr Jarry Antonyak. I ona myśli, że jestem Anglikiem, chociaż powtarzałem w kółko: "Tour de Pologne, tour de Pologne...".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz