12/06/2010 0

Słowiański Tour 2010 - dzień 1

>>>

[more]

Dzień 1

Etap 1

03 lipiec 2010, sobota


Lubin - Żelazno




(Lubin - Legnica - Jawor - Strzegom - Świdnica - Dzierżoniów - Kłodzko - Żelazno)


146 km





 


Chciałbym w lesie, w ostępach dzikiego błędowia,


Mieć chałupę - plecionkę z chrustu i sitowia,


Zawieszoną wysoko w zagłębiach Wielkie Zagłębie Lubin ;) konarów


Nad otchłanią jam rysich i wężowych jarów.




Tam na mchu, kołysany obłędną wichurą,


Chciałbym pieścić dziewczynę obcą i ponurą,


Głaskać piersi ze świeżą od mych zębów raną


I całować twarz, ustom jako łup podaną -




I słyszeć, jak dokoła grzechu mej pieszczoty


pląsa burza skuszona i mdleje grom złoty,


I zwierz ryczy, ciał naszych przywabiony wonią,


Ciał górnych, wniebowziętych, co od ziemi stronią -




I chciałbym przez przygodny wśród gałęzi przezior


Patrzeć, pieszcząc, w noc - w gwiazdy i w błyskania jezior


I za boga brać wszelkie lśniwo u błękitu,


I na piersi dziewczęcej doczekać się świtu,


A słońce witać krzykiem i wrzaskiem  i wyciem,


Żyć na oślep, nie wiedząc, że to się zwie życiem -




I pewnej nocy przez sen zaśmiać się w twarz niebu


I nie znając pokuty, modlitw ni pogrzebu,


Jak owoc, co się paszczy żarłocznej spodziewa,


Z łoskotem i łomotem w mrok śmierci spaść z drzewa!


 


(Bolesław Leśmian - "Pragnienie")




 


No i stało się. Dziś ponownie wyruszyłem w podróż na rowerze.


Cel i plan: dojechać do granicy, przejechać wzdłuż Czechy i Słowację zaliczając po drodze jak najwięcej pasm górskich, następnie poprzez Bieszczady wjechać do Polski i okrążyć całą, tym razem nie nastawiając się na przemieszczanie wzdłuż granicy kraju jak przed rokiem, tylko zobaczyć co najciekawsze, z naciskiem na Mazury, może uda się też ukręcić parę kilometrów na Litwie i w Niemczech.






Siedzę właśnie u całkiem obcych ludzi w maleńkiej wsi Żelazno. U obcych, a ugoszczony zostałem jak podróżujący lord. Nie żałowano mi żadnych luksusów, zupełnie bezinteresownie. Ale po kolei.


Dzisiaj o godzinie 9:00 wyjechałem z Lubina. Był straszny upał, afrykański. Towarzyszy mi Emil - kolega z Łowicza, który przyjechał z całym majdanem pociągiem do Świdnicy i tam dołączył do mnie, kiedy przez Świdnicę przejeżdżałem.


Nocleg: w przybudówce świeżo postawionej, grill, piwo, wódka [ostra sportowa rozgrzewka ;)], kąpiel w rzece Biała Lądecka - wszystko zaoferowali nam gospodarze za darmo. Dobrze się zapowiada.


 


START



 


OKOLICE ZĄBKOWIC ŚLĄSKICH



 


NASI GOSPODARZE ORAZ EMIL




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Blaru wyprawy