[more]
Dzień 1
Etap 1
27 sierpnia 2012, poniedziałek
Lubin - Náchod
(Lubin - Dobromierz - Szczawno Zdrój - Wałbrzych - Mieroszów - Mezimêstí - Police nad Metují - Náchod)
146 km
czas jazdy 7:59
średnia prędkość 18,3 km/h
prędkość max. 57 km/h
przewyższenie 1.124 m
wysokość max. 637 m n.p.m.
wysokość min. 114 m n.p.m.
podjazd max. 12 %
zjazd max. 8 %
temp. max. 22*C
temp. rano 17*C
Miało być do trzech razy sztuka, a jest czwarty. Po raz czwarty wyruszam na wyprawę rowerową, choć jeszcze na początku lata nic tego nie zapowiadało, bo najpierw były Mistrzostwa Europy w piłce, potem nie dostałem urlopu w lipcu, na początku sierpnia pojechałem z Żabką (przyjaciółka) i jej pociechą do Pobierowa na "wczasy" - no i teraz, jakimś cudem, zaoszczędziłem i dostałem 2 tygodnie wolnego, a więc warto to wykorzystać. Pomysłów było sporo - Norwegia (kupiłem sporo literatury na temat), Sardynia z Korsyką, Hiszpania, Islandia. No ale skoro nie mam 4-5 tyg. do dyspozycji, tylko 2, musiałem wymyślić coś innego. Strasznie chciałem na spokojnie zwiedzić Wiedeń. Przed rokiem byłem tam zaledwie dwie godziny (przesiadka wracając z wyprawy rowerowej Przez Alpy do Toskanii) i obiecałem sobie, że wrócę. A że kocham także Czechy, a kraina czeska zwana Morawami jest mi jeszcze nie znana, więc obmyśliłem sobie: Przez Morawy do Wiednia Tour. Liczę też na to, że na Morawach trafię na winobranie w słynnych morawskich winnicach, a i wiedeńskie też są dobrze znane. Początek września to chyba właściwy czas na to.
Wyruszam przed dziewiątą. Jest chłodnawo, ale to dobra pogoda na rower. Nieszczególnie zachwycony jestem natomiast silnym wiatrem, który wieje to z boku, to w twarz.
Pierwsze 80 km jadę swoją starą ulubioną trasą wiodącą w moje rodzinne strony w Szczawnie Zdroju. Tam odwiedzam babcię, nie może być inaczej. Dopiero od Szczawna zaczyna się droga, która jest dla mnie czymś nowym, nieznanym, zaczynają się też solidne podjazdy z stronę granicy z Pepikami. Przejeżdżając przez liczne wzniesienia Broumovskej Vrchoviny zauważam świetne miejsce na odpoczynek i żarełko - wzgórze z jednej strony porośnięte krzakami i osłonięte w ten sposób od solidnego wiatru, a z drugiej ze wspaniałym widokiem na bezkresne łąki, na których ujrzałem wielkie stado muflonów, stojących jak gdyby w oczekiwaniu, że ja się pojawię i będę miał radość z obserwacji.
Nocuję w Náchodzie. Co prawda zmierzałem na tutejsze pole namiotowe, ale po drodze trafiam na ubytovnię Klub českých turistů, gdzie za "symboliczną" opłatą mam wygodny pokój z widokiem na górki.
WAŁBRZYSKIE GÓRKI
MUFLONY
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz