10/24/2011 0

Przez Alpy do Toskanii Tour 2011 - dzień 3

>>>

[more]

Dzień 3


Etap 3


4 lipiec 2011, poniedziałek


Benátky nad Jizerou - Počepice




(Benátky nad Jizerou - Stará Boleslav - Brandýs nad Labem - Praga - Sedlčany - Počepice)


120 km



czas jazdy  7:56


średnia prędkość  15,1 km/h


prędkość max.  51 km/h


przewyższenie  1.093 m


wysokość max.  482 m n.p.m.


wysokość min.  175 m n.p.m.


podjazd max.  13 %! (Wysehrad w Pradze)


zjazd max.  14 %! (Wysehrad w Pradze)


temp. max.  19*C


temp. rano  15*C


 


Ale dzisiaj się spiłowałem. Ten rejon Czech to może niezbyt wysokie pasma górskie (do 500 m n.p.m.), ale non stop góra - dół, góra - dół. Co kilometr, dwa przewyższenie raz to 200, raz to 400 m.  Gdyby nie czarne, zamiast niebieskie, niebo, to pomyślałbym, że jestem już w Toskanii.


 Przez 3 godziny zwiedzałem Pragę. I tu mi się udało, bo cały dzień lało - oprócz właśnie Pragi. Bardzo kusiły mnie te restauracyjki na Starym Mieście praskim, ale ich elegancja idzie w parze z rachunkami. Nie uległem i nie pożałowałem, bo trafiłem na fajną gospodę, także w Pradze, ale na obrzeżach, w dzielnicy Braník, taką gospodę, w jakiej jedzą lokalsi. Co prawda kelnerka omijała mnie szerokim łukiem (albo nie lubią turystów, albo nieładnie pachniałem), ale po donośnym: "hej, piękna!" dostarczyła mi sążną porcję moravskiego vrabeca z knedlikami i piwkiem za jedyne 70 koron.


 A sama Praga? No co ja będę się rozpisywał... Piękna!


 Już daleko za miastem,  na zastavce (przystanku),  poznałem przemiła parę cyklistów. Lało potwornie. Dzięki nim (popilotowali mnie jakimiś nieoznakowanymi wyasfaltowanymi ścieżynkami) trafiłem na elegancki nocleg na poddaszu karczmy za przysłowiowe 2 grosze. Ugościła mnie nieopisanie miła i śliczna młoda Czeszka. No i jak tu teraz spać. Do poduszki jeszcze lokalne piwkoVévoda rozlewane w browarze Vysoky Chlumec w sąsiedniej wsi. I utopenec (w kubeczku plastikowym, kupiony na wagę z wielkiego słoja w sklepie, mlask).


 Jest tu tak cicho, spokojnie i sielsko, że posiedziałbym tu z miesiąc. Uwielbiam Czechy, ale te ustronne, swojskie, wiejskie.


 


CO MNIE URZEKŁO W PRADZE








 


NA MOŚCIE KAROLA




 


NAD VLTAVĄ KOŁO DAVLI 




 


CZESKA SIELSKOŚĆ I PRZESTRZEŃ




 


COŚ DO PODUCHY





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Blaru wyprawy