Dzień 2
9 sierpnia 2020, niedziela
Przedwojów - Janowice Wielkie
TALK TALK - "IT'S MY LIFE"
(Przedwojów - Lubawka - Bernartice - Žacléř - Niedamirów - Janiszów - Kamienna Góra - Ciechanowice - Janowice Wielkie)
73,3 km (z czego 17,2 km Czechy)
(łącznie na tej wyprawie 179,2 km)
start godzina 7:55
meta godzina 17:30
czas jazdy optymalny 5:14 h
czas etapu 9:35 h
średnia prędkość 14,0 km/h
prędkość max 57,83 km/h
suma podjazdów 662 m
wysokość max 660 m n.p.m.
wysokość min 391 m n.p.m.
wysokość start/meta 502/396 m n.p.m.
różnica wysokości 269 m
podjazd max 9%
zjazd max 7%
temperatura rano 21*C
temperatura min 20*C (Przełęcz Lubawska)
temperatura max 34*C!
Wstajemy bardzo wcześnie. Właściwie to Piotruś - on wstał wcześnie, już o szóstej i skacze po mnie. Skąd u niego tyle energii? Przecież wczoraj poszliśmy spać dopiero koło dwudziestej trzeciej, bo wariował ze mną w ogrodzie i w pokoju. Mam wrażenie, że zasnąłem przed nim. Nie miałem zbyt wielu możliwości na tradycyjne notatki do blogu. No ale trzeba będzie wziąć na to poprawkę. Pusz ma już tak, że usypia go wszelka podróż. W aucie, pociągu, autobusie, w nosidełku, w przyczepce rowerowej zasypia niemal natychmiast po ruszeniu. Jak się wysiepi (czyt. wyśpi) przez cały dzień, to później roznosi go energia. A tatuś na odwrót akurat:)
ŚNIADANKO NA ŚWIEŻYM POWIETRZU
Z tarasu pensjonatu, na którym jemy śniadanie, możemy podziwiać piękny ogród i krajobraz gór Kruczych z Karkonoszami w tle. Do jednego z drzewek przypięliśmy wczoraj linką nasz wehikuł. Mam nadzieję, że to nie jest jakaś unikatowa roślinka, która od tego kipnie.
PRZEKRACZAMY GRANICĘ
Niecałe dziesięć kilometrów jazdy "5-ką" i tuż za Lubawką jesteśmy już w Czechach. Przejście graniczne jednak otwarte, choć przed tygodniem było jeszcze inaczej (wiosenne korona wariacje).
KOFOLA
Temperatura idzie w górę, zatrzymujemy się na wodopój gdzie tylko bądź. Zwłaszcza przed czeskim sklepikiem, bo nie ma to jak kofola extrabylinkova.
BOBR
I jesteśmy. To Bobr, przysiółek miasteczka Žacléř, czyli miejsce skąd wypływa nasza rzeka. Spróbujemy poszukać źródełka. Ale na razie napawamy się krajobrazem.
ŹRÓDEŁKO?
Jesteśmy w miejscu gdzie Bóbr to taka cieniutka ledwie widoczna niteczka. Źródło leży kilkaset metrów wyżej na stromym kamienistym zboczu bez widocznej ścieżki do niego. Uznaliśmy solidarnie, że tu jest początek.
NIEDAMIRÓW
Spokojna jazda czesko-polskim szlakiem pieszo-rowerowym przez przejście graniczne w Niedamirowie. To wschodnie Karkonosze.
BOĆKI
Na widok tej ptasiej stołówki my sami też robimy się głodni.
ORZEŹWIAJĄCA KĄPIEL W JEZIORZE BUKÓWKA
Jazda w 30-kilkustopniowym upale z przyczepką, dzieckiem i bagażami po górach to jest wyzwanie. No ale i tak cieszymy się z Puchem, że nie pada deszcz i jest piękna wycieczkowa aura (plażowa aura?). Dlatego na widok kąpieliska zawołałem tylko: "Piotruś, ciampiemy się!" Bukówka to jezioro zaporowe na Bobrze. Niech to będzie nasz chrzest wyprawowy. Piotrek nie posiada się z radości. Zresztą on na tej wyprawie cały czas nie posiada się z radości:)
"TATUŚ, JUŻ WIĘCEJ NIE PRZYNOŚ, TO NAM STARCZY"
Po kąpieli kiszki marsza jeszcze donośniej grają. Olbrzymie porcje pomidorówy i schaboszczaka z frytami w Gościńcu nad Bukówką zadowolą jednak każdego głodomora.
EUROREGIONALNY SZLAK DOLINY BOBRU ER-6
Nasyceni udajemy się w dalszą misję - wyznaczonym szlakiem rowerowym wzdłuż rzecznego nurtu tatuś zabiera się ostro do pedałowania, a synek zdobywczym krokiem do spania. I tak mijamy sielskie pejzaże, zakola rzeki Bóbr, łąki i pastwiska, sunąc po drodze cieniutkiej jak wstążka poprzez liczne mostki, hopki i zakrętasy. Ten malowniczy rejon otacza łukiem Rudawy Janowickie oddzielając je od gór Kaczawskich i Ołowianych. Nawet nie jestem w stanie zliczyć tych mosteczków nad Bobrem.
PIASZCZYSTY KOSZMAR
Za tym tunelem kończy się sielankowa jazda. Tego odcinka nie daję rady podjechać. I to nie dlatego, że nie ma już siły, ale po prostu koło boksuje przy dziewięciu procentach podjazdu na piaszczystej (piach i miliony kamoli) drodze z Ciechanowic do Miedzianki. Więc ja pcham kierownicę, a Piotruś pcha przyczepkę z tyłu. Razem damy radę. To tylko kilka kilometrów. W takich chwilach nie myśli się nawet o fotkach.
I JESZCZE DWA WIDOCZKI
KURNA CHATA
Zakończenie tego etapu w miejscowości Janowice Wielkie, czyli w sercu Rudaw. Nocujemy w małym domku Kurna Chata, gdzie zaledwie przed tygodniem nocowała ciocia Piotrusia - [dzięki Ela i Damian😀] - a my skorzystaliśmy z namiaru. Cała "chata" jest dla nas. Szkoda, ze spędzimy tu tylko noc. Na jak wiele takich miejsc natrafiłem już w swoich podróżach... Na dole gotujemy sobie wypasioną kolację, na górze śpimy. A przynajmniej ja mam taki zamiar, bo Piotrek to nie jestem pewien;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz