1/14/2021 0

Sudeckie Mini-Cycle 2020 - dzień 3



DZIKIE OSTĘPY MASYWU ŚNIEŻNIKA I GÓR BIALSKICH 🐰🐾🐍 2000 METRÓW PODJAZDÓW 🎌 EKSPERYMENT 👢👟






Dzień 3


Etap 2 kolarski

 

3 czerwca 2020, środa

 

MIĘDZYGÓRZE - NOWA MORAWA - NOWY GIERAŁTÓW - STRONIE ŚLĄSKIE - LĄDEK ZDRÓJ - TRZEBIESZOWICE - NOWY WALISZÓW - IDZIKÓW - MIĘDZYGÓRZE 

 

 

108,1 km


start godzina  8:35

 

meta godzina  18:25

 

czas jazdy optymalny  7:16 h

 

czas wycieczki  9:50 h

 

średnia prędkość  14,86 km/h

 

prędkość max  52 km/h

 

suma podjazdów  2.006 m

 

wysokość max  1.109 m n.p.m.

 

wysokość min  344 m n.p.m.

 

wysokość start/meta  570 m n.p.m.

 

różnica wysokości  765 m

 

 podjazd max  16%


zjazd max  15%


temperatura max  20*C

 

temperatura rano  12*C

 

temperatura min  10*C (na Przełęczy Śnieżnickiej)

 

 

Od dłuższego czasu przymierzałem się, żeby przetestować swojego gravela na takich górskich szutrach i ścieżkach, gdzie zazwyczaj jeździ się góralem. Po zmianie korby na lżejszą mogę się z takim wyzwaniem zmierzyć, tak sądzę. Pod nogę dziś pójdą hardcory m.in. w Masywie Śnieżnika i Górach Bialskich. Jak będzie trzeba to i popcham rower, nie widzę problemu. Mam cały dzień i dużo energii. Wszak to zaledwie trzydniowa wyprawa.

 

Zaczynam od podjazdu z Międzygórza na Przełęcz Śnieżnicką. Na trasie sporo błota i cała masa kamieni wszelkiej maści. Jednak jak na razie droga, jak na szlak górski,  dość dobra. Podjazdy, rzecz jasna, ostre i mozolne.

 










Na dzisiejszą trasę zabrałem w sakwie... trapery. Skąd taki pomysł? Ano stąd że moje SPD-ki mają zewnętrzne bloki. Próba kroków w nich przypomina chodzenie na damskich obcasach. W razie konieczności maszerowania z rowerem - to jednak szutrówka, nizinny pojazd - mam pełen komfort. Wcześniej zabierałem... klapki;)











Docieram na niewielką leśną polanę Przełęczy Śnieżnickiej. Dokładnie w tym miejscu byłem już wczoraj idąc z Iglicznej na Śnieżnik. Tu krzyżują się cztery szlaki piesze i nie zliczę już ile rowerowych. Takie serce Masywu Śnieżnika.

 


 

 

Po chwili odpoczynku śmigam w stronę ostępów leśnych surowych i mrocznych Gór Bialskich. Po drodze między innymi Przełęcz Staromorawska, Przełęcz Płoszczyna, Zbocze Graniczne, Przełęcz Sucha, Zawodzisko, Rude Zbocze i Przełęcz Dział - prawdziwe górskie meandry. Momentami straszne kamole.











Powiem nieskromnie, że mając wymienioną korbę (sześć ząbków mniej) i trapery w zanadrzu nie ma dla mnie niezdobytego podjazdu - co nie wycisnę to sobie dojdę. Rowerek leciutki, trapery wygodne (to właśnie je mam na nogach od samego początku) - można hulać. Mnie taki wariant bardzo leży. Zresztą dwa koła (2 tys. m) przewyższeń na 100 km (pół na pół teren i asfalt) to soczysty wynik. Na pysk nie padłem po ukończeniu, więc jest dobrze.

 


 











Na Suchej Przełęczy przebieram się w SPD-ki. Od tego momentu będzie już głównie asfalt. Kieruję się w stronę Doliny Górnej Białej Lądeckiej, jednej z najpiękniejszych dolin rzecznych w Sudetach.

 

 

 

 










Odpoczynek na ryneczku w Stroniu Śląskim i uzupełnienie zapasów wody. Później kieruję się w stronę Lądka Zdroju wzdłuż rzeki Białej Lądeckiej pomiędzy Górami Złotymi a Górami Kuźniczymi, a następnie na zachód urokliwą Doliną Białej Lądeckiej poprzez miejscowości Radochów i Trzebieszowice.

 













A to już Wzgórza Rogówki, Góry Żelazne i Krowiarki - piękne widokowo poprzez swoje niewielkie zalesienie i urozmaicony krajobraz. 

 


 






















A tu na koniec jeszcze widoczek od strony zachodu, czyli Obniżenia Bystrzycy Kłodzkiej, na górę Igliczna i Marię Śnieżną.

 




Czas się pokrzepić po trudach i wrażeniach. Gdzie? W Domu nad Wodospadem. Pomidorowa i ruskie pierożki spłukane jasnym pełnym z Nysy. Lekko ale treściwie. I przede wszystkim pysznie.

 


 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Blaru wyprawy