1/30/2018 0

Beskidzkie Cycle 2017 - dzień 10

MIĘDZYBRODZIE ŻYWIECKIE 🚣 PRZEDZIWNA GÓRA ŻAR ⚡





Dzień 10

Etap 5 (pieszy)

5 wrzesień 2017, wtorek


/Beskid Mały/

 MIĘDZYBRODZIE ŻYWIECKIE - Kościelec (🗻 795 m) - Jaworzyna (🗻 864 m) - Przełęcz Cisowa - Przełęcz Przysłup Cisowy - Kocierz (🗻 884 m) - Przełęcz Isepnicka - Kiczera (🗻 831 m) - Żar (🗻 761 m) - MIĘDZYBRODZIE ŻYWIECKIE



28,1 km

start godzina  8:30

meta godzina  15:50

czas przejścia wg mapy  7:55 h

czas przejścia faktyczny  7:20 h

suma podejść  835 m

wysokość min  328 m n.p.m.?

wysokość max  874 m n.p.m.

różnica wysokości  546 m

temperatura max  12*c

temperatura rano  11*c


Cały calutki dzień dzisiaj deszczowy i zimny. Do tego porywisty wiatr, zwłaszcza wysoko w górach, który wzmaga odczucie chłodu. I bez tego jest jedynie 12 stopni.
Dzisiaj pod pióro idzie Beskid Mały, a konkretnie okolice Międzybrodzia Żywieckiego, do którego dojeżdżam autem.


MIĘDZYBRODZIE ŻYWIECKIE

KOLEJKA TOROWA NA ŻAR
















Na całej zaplanowanej trasie nie ma żadnego schroniska i zaledwie jedna zadaszona wiata, więc zważywszy na nieustannie padający deszcz (to ulewa, to mżawka, to wsiąkająca w całą odzież - jak w gąbkę - mokra mgła), nie ma możliwości zrobienia sobie postoju. 












































Krótka przerwa pod parasolem na kanapkę czy kawałek czekolady.





Widok na górę Żar, która wygląda jak swoiste naczynie na wodę. Na jego szczycie istniała szkoła szybowcowa. W 70-tych latach rozebrano hangary i utworzono wielki zbiornik pierwszej w Polsce, a trzeciej w Europie elektrowni szczytowo-pompowej. Jest to właściwie wielki akumulator energii, w którym w nocy pompuje się wodę do zbiornika górnego z Jeziora Międzybrodzkiego, a w godzinach szczytu (duży pobór - droga energia) woda płynie w dół, produkując potrzebny prąd.

KAMIENNY SZAŁAS

AURA W POŁUDNIE







WIDOKI Z GÓRY KICZERA














PANORAMA NA JEZIORO MIĘDZYBRODZKIE ZE SZCZYTU ŻARU








TAFLA ZBIORNIKA WODNEGO ŻAR

Szlak czarny z Żaru wiedzie środkiem stoku narciarskiego. Błoto plus nachylenie stoku to murowana jazda na dupie w dół. Wybieram więc kolejkę torową - odwzorowaną, a właściwie to przeniesioną w całości, z zakopiańskiej Gubałówki - i zjeżdżam nią w dół. Nikogo poza mną nie ma. Normalnie rusza gdy zbierze się dziesięć osób, ale że jeździ wahadłowo (dwa wagoniki mijają się w połowie), a na dole mają już ekipę, to czekam całe dziewięć minut, aby zjechać sobie samemu.






Na dole jeszcze paręnaście minut marszu przez malowniczą miejscowość i jestem przy aucie.








DWA WIDOCZKI Z AUTA NA JEZIORO MIĘDZYBRODZKIE






Obiad jem w drodze powrotnej do Wisły w Szczyrku w tej samej knajpie, którą zapamiętałem z dawnego wyjazdu w Beskidy, czyli w Gospodzie Polskiej. Pamiętam ją z Festiwalu Golonki i z kapeli Siklawa. Wypatrzyłem ją wczoraj, kiedy przejeżdżałem tędy rowerem.


Zamawiam golonkę Janosika, czyli okładaną czosnkiem i wędzonym boczkiem, do tego pieczone ziemniaki i duszoną kapustę z grzybami leśnymi. Do picia jedynie sok pomidorowy, bo auto stoi pod gospodą. A napiłbym się jakiejś śliwowicy na rozgrzewkę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Blaru wyprawy