Dzień 4
Etap 3
31 sierpnia 2014, niedziela
Ocypel - Susz
(Ocypel - Skórcz - Gniew - Kwidzyn - Mikołajki Pomorskie - Rodowo - Prabuty - Susz)
134 km
(łącznie 429 km)

czas jazdy 7:54 h
średnia prędkość 16,9 km/h
prędkość max 45,5 km/h
przewyższenie 874 m
wysokość max 150 m n.p.m.
wysokość min 44 m n.p.m.
podjazd max 7%
zjazd max 6%
temperatura max 23*c
temperatura rano 16*c
Dzień zaczynam od przechadzki nad jeziorem, u którego brzegu nocowałem. Wczoraj wieczorem było już zasnute ciemnością. Prawdziwa perełka natury, o ile mogę się tak wyrazić.
JEZIORO WIELKI OCYPEL
Pogoda nadal dopisuje, choć zapowiadano na dzisiaj deszcze. Od ósmej rano na termometrze 16*C, o dziewiątej już powyżej 20.
Pogoda nadal dopisuje, choć zapowiadano na dzisiaj deszcze. Od ósmej rano na termometrze 16*C, o dziewiątej już powyżej 20.
Dziś wyjeżdżam z Kaszub. Przez większość etapu będę przemierzał Powiśle, Dolne Powiśle.
GNIEW
Miasto z 4,5-tysięczną historią! Czworoboczny zamek, krzyżacka warownia, wzbudza podziw swoją surowością i ogromem. Niektóre z murów mają nawet 4 metry grubości. Widok z dziedzińca na dolinę Wisły jest po prostu poetycko piękny.
Miasto z 4,5-tysięczną historią! Czworoboczny zamek, krzyżacka warownia, wzbudza podziw swoją surowością i ogromem. Niektóre z murów mają nawet 4 metry grubości. Widok z dziedzińca na dolinę Wisły jest po prostu poetycko piękny.
Dalsza trasa to nieoczekiwany objazd, czyli muszę dołożyć dodatkowe dwadzieścia parę kilometrów do planu dnia. A to z powodu likwidacji przeprawy promowej przez Wisłę w Gniewie. Trzeba jechać dookoła przez nowy most leżący kilkanaście kilometrów w górę rzeki. Dzięki temu, nie planowawszy tego, mogę podziwiać długi na 2,3 km łukowy most i równie piękną panoramę Pradoliny Wisły (podobnie jak z gniewskiego zamku), no i obejrzeć z perspektywy przytłaczającą swoim ogromem katedrę i monumentalny, przyległy do niej zamek. Ciekawostka: w 1393 r. niejaka Dorota z Mątowów kazała się zamurować żywcem w południowej kaplicy prezbiterium. Była niezwykle ascetyczna i nazywaną ją mistyczką. Miała jedenaścioro dzieci. No więc Dorotka przeżyła sobie rok o chlebie i wodzie w zimnej i ciemnej kaplicy, po czym sobie umarła i zastała zaliczona w poczet błogosławionych.
I "deser", czyli Wieś Cudów. Tak nazywają w okolicy Rodowo, gdyż co roku goszczą tu artyści na międzynarodowym plenerze rzeźbiarsko-malarskim. Sam fakt spotkań twórczych w otoczeniu sielskiego inspirującego krajobrazu nie zasługiwałby na miano cudu, gdyby nie artystyczne rezultaty. Na podwórkach, polach i sportowym boisku mnożą się mroczne i intrygujące instalacje z drewna, stalowych części maszyn rolniczych i kamieni. Rodowską galerię rzeźby pod gołym niebem tworzą prace uczestników plenerów. Robi to na mnie niesamowite wrażenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz