[more]
20 czerwiec, czwartek
Grenada
(La Zubia - Grenada - Alhambra - Grenada - La Zubia)
24 km (tylko rower)
ANDALUZJA 24 km
czas jazdy 2:08
średnia prędkość 11,3 km/h
prędkość max. 31 km/h
przewyższenie 245 m
wysokość max. 783 m n.p.m.
wysokość min. 660 m n.p.m.
podjazd max. 14 %
zjazd max. 10 %
temp. max 35°C
temp. rano 20°C
"Ziemia, na której żyjemy, tak naprawdę stanowi jedno wielkie cmentarzysko tego, co kiedyś istniało. Miliardy miliardów istot ludzkich. Wszyscy są tu nadal. Bezustannie depczemy cmentarną ziemię, ale przecież ów wielki cmentarz, czyli Ziemia, jest przepiękny. Rosną na nim kwiaty, biegają po nim mrówki i słonie.(...) Jeżeli tak na to spojrzysz, stajesz się częścią wszystkiego. I może właśnie życie, ta siła, ta inteligencja, której możesz przyprawić brodę, by nazwać ją Bogiem, jest t ym, czego nasz rozum nie jest w stanie pojąć, i może jest to właśnie ten Najwyższy Umysł, który wszystko spaja."
(Tiziano Terzani - "Koniec jest moim początkiem")
Drugi dzień odpoczynku i zwiedzania Grenady. Dziś Alhambra, nowe miasto, przedmieścia.
Pogoda jak wczoraj, ufff... Okazało się też, że do centrum miasta jest od kempingu 7 km, więc dzisiaj zwiedzanie z rowerem (na pusto, co za luksus). Oczywiście pałace Alhambry podziwiam pieszo, rower zostawiam na pięć godzin przypięty na zewnątrz, choć nie ma wyznaczonego w tym celu miejsca. Na szczęście nie wsiąkł.
Brak mi odpowiednich słów, żeby oddać moje wrażenia z podziwiania Alhambry. Że to wszystko jeszcze stoi po tylu latach...? Od czasu mauretańskich Nasrydów. I to zbudowane głównie z drewna, gliny i cegły. Staram się wczuć w tamtą epokę, wyobrazić sobie, że jest XII, XIII wiek, że jestem na dworze cesarskim, ale... te 8 tysięcy zwiedzających, ten gwar, ten szelest aparatów fotograficznych, no i zwiedzanie na czas, tu 9°°, tam 10°°... Mam wrażenie, że zobaczyłem zaledwie namiastkę. No ale to co widziałem - rzeczywiście fascynujące, zmysłowe i romantyczne. Niesamowita, kunsztowna, ornamentalna sztukateria, wprawiająca w oniemienie i zachwyt. Rozczarowały mnie natomiast pałacowe ogrody Generalife, które wcale nie są serajem pełnym szemrzących strumyków i wodotrysków, wprawiającym w ochy i achy, jak zapewniała literatura. Takie sobie, w Książu ładniejsze, albo w Wojsławicach. No a Alcazaba w ruinie - tylko mury i dziedziniec do zwiedzenia. Reszta pod kloszem albo po prostu już nie istnieje.
PAŁĄCE NASRYDÓW. MEXUAR. SALA POSIEDZEŃ I SĄDÓW
PATIO DEL MEXUAR
SERAJ. PATIO DE LOS ARRAYANES (DZIEDZINIEC MIRTÓW)
HAREM. PATIO DE LOS LEONES (DZIEDZINIEC LWÓW)
OKIENKO HAREMU
HAREM. DE LAS DOS HERMANAS (SALA DWÓCH SIÓSTR). SKLEPIENIE SKŁADAJĄCE SIĘ Z 5 TYSIĘCY KOMÓREK O WZORZE PLASTRA MIODU
DE LAS DOS HERMANAS. GŁÓWNA KOMNATA ULUBIONEJ NAŁOŻNICY EMIRA. ABU'L-HASAN ZAMORDOWAŁ 16 KSIĄŻĄT Z RODU ABENCERAGÓW, KIEDY JEDEN Z NICH ZAKOCHAŁ SIĘ W JEGO FAWORYCIE, ZORAJI
JARDINES DEL PARTAL
PALACIO DE CARLOS v
RZUT OKA NA ALCAZABĘ
GENERALIFE. ESCALERA DEL AGUA. SCHODY, KTÓRYCH PORĘCZAMI PŁYNĘŁA WODA
WIDOK Z ALHAMBRY NA GRENADĘ...
...ORAZ NA GÓRY SIERRA NEVADA
KATEDRA
ALCAZABA
W TLE SIERRA NEVADA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz